Archiwum Polityki

„Listonosz idzie z torbami”

Chciałbym do oceny działalności Poczty Polskiej i jej kierownictwa (POLITYKA 29) dołączyć i swoje spostrzeżenia jako klienta tej instytucji. Zacznę od zacytowania in extenso pisma z Rejonowego Urzędu Poczty w Warszawie, które podpisał kierownik Sekcji Reklamacji i Jakości Pracy: „W odpowiedzi na reklamację przesyłki poleconej nr 21846, nadanej dnia 1.06.2001 r. w Urzędzie Pocztowym Warszawa 118 do Austrii, uprzejmie informujemy, iż Administracja Poczty Austrii potwierdziła fakt doręczenia ww. przesyłki w dniu 2.08.2001 r.”. Koniec, kropka.

O tym, że ważny dla mnie i adresata list po miesiącu dotarł wreszcie do odbiorcy, zostałem przez tego ostatniego powiadomiony telefonicznie tego samego dnia, gdy tylko odebrał on list. Natomiast jako ofiary, i nadawca, i odbiorca, ślamazarnej i opieszałej pracy poczty chcielibyśmy znać przyczyny takiego stanu rzeczy i wiedzieć, komu zawdzięczamy przykrości, jakie wynikły dla nas na skutek fatalnej organizacji pracy poczty. O tym jednak w swoim piśmie kierownik od jakości pracy (sic!) milczy. Widocznie uważa za normalne, że w XXI wieku list z Warszawy do Wiednia idzie cały miesiąc i nie wie, że już dwieście lat temu, w czasach, kiedy pocztę po Europie rozwożono konnymi dyliżansami, listy były doręczane znacznie szybciej. O przeprosinach za spowodowane przez pocztę komplikacje i perturbacje też ani się nie zająknął.

Lucjan Mirecki, Warszawa

Polityka 32.2001 (2310) z dnia 11.08.2001; Listy; s. 39
Reklama