Archiwum Polityki

Fizyka i zabobon

Dobrze, że rząd postanowił wreszcie uporządkować skomplikowaną sytuację na rynku pracy, nie czekając, aż uporządkuje się ona sama. Chodzi o zaproponowaną przez Ministerstwo Pracy „Klasyfikację zawodów i specjalności”, dzięki której już wkrótce wszyscy będziemy lepiej orientować się, jaki konkretnie zawód wykonujemy, zaś ci, którzy nie mają jeszcze żadnego zawodu, na pewno wybiorą sobie coś z szerokiej palety zaprezentowanej przez ten dokument. Zwłaszcza że obok zawodów tradycyjnych klasyfikacja opisuje zawody nowe, takie jak refleksolog, radiesteta, astrolog, bioenergoterapeuta oraz wróżbita.

Przytoczone nazwy świadczą o tym, że są to zawody i specjalności ciekawe i potrzebne, dlatego bulwersować musi histeryczna reakcja części tzw. środowisk naukowych (zwłaszcza profesorów fizyki) twierdzących, że wyszczególnianie i definiowanie tego rodzaju zawodów to idiotyzm i szerzenie zabobonów. Nasuwa się uzasadnione podejrzenie, że atak ten jest po prostu wyrazem kompleksów przedstawicieli niszowej nauki, jaką jest dziś fizyka, wobec zdobywających masową popularność astrologii czy wróżbiarstwa.

Nie oszukujmy się, kompleksy te biorą się stąd, że przedstawiciele nowych nauk i specjalności dzięki prostym instrumentom, takim jak karty, różdżka czy zwykła szklana kula, potrafią bez trudu odczytać i przewidzieć wszystkie zjawiska współczesnego świata, podczas gdy rozwijająca się od setek lat fizyka sama przyznaje, że wciąż wie bardzo mało.

Szkoda, że fizycy – ludzie niby światli, posiadający tytuły naukowe – zamknęli się w ciasnym, zrozumiałym tylko dla nich, świecie praw fizyki i nie chcą dostrzec tak fundamentalnych zjawisk jak zjawiska nadprzyrodzone i pogodzić się z istnieniem ciał takich jak ciała duchowe czy astralne.

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; s. 4
Reklama