Archiwum Polityki

Mecenasi obojga Kancelarii

Adam Jedliński nie jest już wspólnikiem słynnej sopockiej Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Głuchowski, Jedliński, Rodziewicz, Zwara i Partnerzy (obecnie bez Jedliński). Od kilku lat ze względu na bliskie stosunki łączące jej wspólników z prezydentem Lechem Kaczyńskim mówiono o niej w Trójmieście „kancelaria prezydencka”. Sam Kaczyński przyjacielem nazywał jednak tylko jednego z grona prawników kancelarii – właśnie Adama Jedlińskiego. Poznali się w latach 70., gdy obaj byli wykładowcami na Uniwersytecie Gdańskim. W ostatnich latach Jedliński był powszechnie uznawany za nieformalnego doradcę prezydenta. Kaczyński był częstym gościem organizowanych przez Jedlińskiego spotkań w wąskim gronie. Według „Rzeczpospolitej”, to właśnie jedno z takich spotkań może być przyczyną kłopotów Jedlińskiego i jego odejścia z kancelarii. W czerwcu 2007 r. w domu Jedlińskiego spotkać się mieli Ryszard Krauze (właściciel Prokomu, klient kancelarii) i Lech Kaczyński. Prokuratura przypuszcza, że to właśnie wówczas mogło dojść do przecieku informacji o planowanej przez CBA akcji w Ministerstwie Rolnictwa. Przeciek (o który oskarżano b. ministra Janusza Kaczmarka) spowodował, że przeprowadzona parę dni później przez CBA próba przyłapania osób, które w zamian za łapówkę miały załatwić w resorcie rolnictwa odrolnienie gruntów na Mazurach, zakończyła się fiaskiem. Według naszych informacji, wiadomość o odejściu Jedlińskiego z kancelarii z radością powitano w otoczeniu prezydenta. Kojarzenie głowy państwa z działaniami sopockich prawników od dawna uwierało prezydenckich specjalistów od wizerunku, zwłaszcza po tym – gdy „Polityka” ujawniła, że wspólnicy kancelarii byli anonimowo udziałowcami największej w Polsce spółki handlującej długami służby zdrowia – Greenhouse Capital Management.

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama