Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wyjście

Nasz prezydent nie wybrał się do Brukseli na szczyt UE. A ponieważ się nie wybrał, więc jego brat nie przegrał. I na tym właśnie polega wielka polityka, którą u nas tylko nieliczni potrafią skutecznie prowadzić. Ktoś się nie wybrał, żeby ktoś wygrał. Brawo PiS i bis! A przegrał jak zwykle Donald Tusk, który do Brukseli się wybrał i tam się wyrwał, że Sarkozy nie ma prawa wspomagać finansowo francuskich samochodów. I omotana przez polskiego demagoga Unia ogłosiła, że Sarkozy rzeczywiście nie ma prawa. „Wygrać przez tępy upór i przez negowanie prawa gospodarki francuskiej do suwerennego rozwoju – to jest właśnie działanie i myślenie Tuska”.

Nie wiem, czy te słowa wypowie na konferencji prasowej nasz niedoszły Hugo Chavez, czy też któryś z jego kilku pretorianów, ale spodziewam się takiego mniej więcej komentarza, który zresztą da się rozwinąć np. tak: „Jeśli Donald Tusk w Brukseli w ciągu kilku godzin praktycznie zdemolował ceniony od lat na całym świecie prężny francuski przemysł samochodowy, to chyba nie trzeba dowodzić, co przez półtora roku zrobił z polską gospodarką. Zgliszcza i ruiny po drugiej wojnie światowej były stanem optymistycznym w porównaniu z tym, co mamy teraz, a do czego doprowadziły nas rządy Platformy Obywatelskiej”. Oba powyższe zdania przekazuję w prezencie całej partii PiS. Przyznam, że są nieźle napisane.

Na niedawnym kongresie prezes J.K. wygłosił referat programowy, a potem kolejni mówcy podkreślali jego słuszność. Był to taki jakby konkurs lizania referatu i referenta, czyli wszystko według reguł dawnych zjazdów PZPR. Subtelna różnica jest taka, że PZPR rządziła niepodzielnie. I wiadomo, jak się te rządy skończyły.

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; Tym; s. 98
Reklama