Archiwum Polityki

Nr 1 na chorobowym

Niedyspozycja, która uniemożliwiła prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu wzięcie udziału w szczycie trójkąta weimarskiego, stała się sprawą wagi państwowej. Z ową niedyspozycją jest jednak pewien kłopot formalny. Według Kancelarii Prezydenta, szef, jak każdy obywatel, podlega przepisom kodeksu pracy, który również reguluje stosunek pracy dla osób pochodzących z wyboru. Problem w tym, że jest to regulacja dość lakoniczna. Przepisy mówią, że „nawiązanie stosunku pracy następuje na podstawie wyboru, jeżeli z wyboru wynika obowiązek wykonywania pracy w charakterze pracownika”. Jeśli rzeczywiście prezydent podlegałby kodeksowi, byłby zobowiązany, jak każdy pracownik, do dostarczania pracodawcy (pytanie: komu – narodowi? szefowi swojej Kancelarii?) zaświadczeń lekarskich w ciągu siedmiu dni od zachorowania i musiałby liczyć się z konsekwencjami w razie niedopełnienia tego obowiązku. – Klasyczne zwolnienie lekarskie zwykle nie jest stosowane, ponieważ choroba czy niedyspozycja zdrowotna nie oznacza wyłączenia się przez prezydenta z pełnienia urzędu – wyjaśnia Marcin Rosołowski, zastępca dyrektora biura prasowego w Kancelarii. Tłumaczy też, że gdy prezydent wypoczywa czy jest chory – z wyjątkiem chorób najcięższych – wypełnia swoje konstytucyjne obowiązki, choć jego kalendarz nie jest tak wypełniony jak zazwyczaj. – Nie można sobie wyobrazić sytuacji, że głowa państwa nie podpisze ustawy, ponieważ przebywa na urlopie. Stąd podczas ostatniej niedyspozycji Lech Kaczyński również pełnił urzędowe funkcje – m.in. wystosował depeszę kondolencyjną do króla Hiszpanii po tragedii w Walencji – dodaje Rosołowski.

Konstytucja na temat zatrudnienia prezydenta w ogóle milczy, można tam znaleźć jedynie przepis o tym, że w razie problemów ze sprawowaniem przez prezydenta urzędu jego obowiązki przejmuje marszałek.

Polityka 28.2006 (2562) z dnia 15.07.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama