Archiwum Polityki

Soczi 2014

Im sukces był mniej spodziewany, a właściwie wcale, tym teraz większa radość. Oraz wdzięczność dla ojczulka narodu Władimira Putina, który osobiście w dalekiej Gwatemali, gdzie obradował MKOl, załatwił zimowe igrzyska 2014 r. dla Soczi nad Morzem Czarnym. „Putin zdobył pierwszy złoty medal tych igrzysk” – entuzjazmowały się „Nowyje Izwiestia”. Trzeba przyznać, że prezydent wyciągnął wnioski z niedawnej porażki kandydatury Moskwy jako miejsca letniej olimpiady w 2012 r. i tym razem zrobił wszystko. Przemawiał po angielsku i francusku, zmontował silną profesjonalną delegację, zatrudnił sztab amerykańskich speców od PR, a Gwatemalczykom przywiózł spektakl tańców na lodzie, których w tym klimacie w życiu nie widzieli. Złożył także cenne gwarancje, że z 12 mld dol. potrzebnych na organizację igrzysk państwowy budżet wysupła 7 mld. A Gazprom i oligarchowie Oleg Deripaska i Władimir Potanin prześcigali się w obietnicach, ile dorzucą z własnej kieszeni. Wśród moskiewskich kremlinologów panuje opinia, że te igrzyska będą traktowane przez prezydenta jako rodzaj pomnika i że koniec kadencji upłynie mu głównie na rozkręceniu przygotowań. Dodają, że przy okazji będzie to też dobry powód, żeby Putin pozostał u władzy. Żal pozbywać się takiego gospodarza.

Polityka 28.2007 (2612) z dnia 14.07.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 21
Reklama