Minister Ziobro udowodnił, że jest politykiem zdolnym i dużo wiedzącym. Rozległa wiedza ministra Ziobry zaszokowała nawet dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, którzy sami dużo wiedzą, ale z ministrem Ziobro równać się nie mogą. Oto dziennikarze ci dowiedzieli się o niepokojących zjawiskach w działaniu prokuratury w związku z tzw. sprawą Blidy i opisali je, tymczasem minister nie tylko od dawna wiedział, że oni się tego dowiedzą i że napiszą o tym tekst, ale wiedział także, co w tekście jest, zanim ujrzał on światło dzienne.
Sprawa wywołała ożywioną dyskusję o tym, czy to dobrze, czy źle? Medioznawcy są zdania, że sytuacja, w której potencjalni czytelnicy znają teksty jeszcze nie wydrukowane, to zjawisko szkodliwe, podważające sens dziennikarstwa. – Po prostu pisać się odechciewa. Myślę, że minister chce zniszczyć nasz zawód – uważa chcący zachować anonimowość redaktor ogólnopolskiej gazety. Pesymiści twierdzą, że niezwykłe zdolności poznawcze ministra Ziobry mogą stanowić zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania opinii publicznej. Jeśli dziś potrafi on poznać treść tekstów jeszcze nie wydrukowanych, jutro z pewnością będzie w stanie poznać treść tekstów jeszcze nie napisanych. Gruntowna wiedza o tych artykułach da mu przewagę nie tylko nad przeciwnikami politycznymi, ale i nad niechętnymi mu dziennikarzami, którzy wiedząc, że on wie, co oni chcą napisać, dla zmyłki będą pisać co innego. O sytuacji, w jakiej znajdą się wówczas czytelnicy, szkoda nawet gadać.