Archiwum Polityki

Rozdawanie deficytu

Minister Jarosław Bauc doliczył się, że deficyt budżetowy sięgnie aż 17 mld zł. Zaproponował drastyczne cięcia po równo. Gdyby finanse jakiejś prywatnej firmy znalazły się w równie opłakanym stanie, ogłoszono by jej upadłość. Państwo zbankrutować nie może, ale politycy robią wszystko, aby pogrążyło się w głębokim kryzysie. Posłowie, cierpiący na przedwyborczą biegunkę legislacyjną, uchwalają coraz to nowe ustawy, hojnie rozdając pieniądze (ostatnio zasiłki dla rodzin wielodzietnych i ulgi podatkowe). Tymczasem powiększanie deficytu, które część polityków traktuje niemalże jako panaceum na gospodarcze i społeczne kłopoty, nie jest żadnym ratunkiem, ale zbiorowym, tyle że odłożonym w czasie, ekonomicznym samobójstwem.

To, co się stało, nie jest winą jednego ministra finansów, lecz kompromitacją całej klasy politycznej. Rządzenie bowiem nie polega na tym, aby rozdawać wszystkim potrzebującym, bo wtedy nadmiernie obciążona gospodarka traci zdolność zarabiania pieniędzy, czego właśnie jesteśmy ofiarami.

Joanna Solska

Polityka 28.2001 (2306) z dnia 14.07.2001; Komentarze; s. 13
Reklama