Archiwum Polityki

Sekretarz pamięci

Kiedy w 1992 r. Andrzej Przewoźnik rozpoczynał sekretarzowanie Radzie Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, nie przekroczył jeszcze trzydziestki. A tu na głowę zwaliły mu się sprawy wagi państwowej i międzypaństwowej: wojna pomnikowa z mniejszością ukraińską, konflikt wokół Cmentarza Orląt we Lwowie, Katyń, Charków, Miednoje, Jaworzno, Treblinka, Bełżec, Chełmno, Lenino, Wołyń, Kazachstan, Łambinowice. Teraz Jedwabne, jedno z najtrudniejszych zadań, jakie przyszło rozwiązać w jego urzędniczej karierze. Od wojny minęło pół wieku, a on wciąż po niej sprząta. Ale przede wszystkim sprząta po komunizmie.

W Przemyślu mówią, że jest Ukraińcem. We Lwowie – że polskim nacjonalistą. W Jedwabnem nazwano go Żydem, a na placu Grzybowskim – antysemitą. – Po 1989 r. nagle otworzył się inny świat, pełen niezałatwionych spraw i duchów z przeszłości – mówi Andrzej Przewoźnik. Sam musiał się uczyć urzędowania, a urząd, którym kierował, Rada Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, wymagał gruntownej przebudowy. Rada działająca od 1947 r. (wtedy pod patronatem Ministerstwa Kultury i Sztuki) zajmowała się głównie upamiętnianiem zbrodni hitlerowskich. Po 1989 r. zakres jej działań znacznie się poszerzył, upamiętnia teraz również zbrodnie NKWD i stalinowskie, UB, zbrodnie na cywilach i żołnierzach. Jest instytucją upamiętniającą historyczne wydarzenia i miejsca w kraju i za granicą. – Tu wciąż są nowe sytuacje. Nie da się przyłożyć kalki. Wciąż stąpam po polu minowym. Staram się te miny rozbrajać, ale to nie jest proste. Może za 10 lat będzie łatwiej – wyznaje Przewoźnik. Jest historykiem, absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, rocznik 1988. Jego pasją jest historia wojskowości i II wojny światowej. Kilka dni temu otrzymał od premiera nominację na następną kadencję, do 2004 r.

Orlęta i rezuni

Naukę urzędowania rozpoczął na trudnym pograniczu polsko-ukraińskim. Rada zaczęła zabiegać o upamiętnienie ofiar mordów na Wołyniu, o budowę polskich cmentarzy wojennych na Ukrainie. Wtedy do weryfikacji miejsc pochówku w Polsce przystąpili także Ukraińcy. Jerzy Rejt, wówczas prezes Związku Ukraińców w Polsce, uważa, że dynamizmu ich akcji nadała właśnie aktywność Rady. Ukraińcy zwykle działali metodą faktów dokonanych. W Hruszowicach w Przemyskiem zbudowano pomnik ku czci bojowników UPA. Polskie środowiska kombatanckie i kresowe poczuły się obrażone.

Polityka 28.2001 (2306) z dnia 14.07.2001; kraj; s. 29
Reklama