Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Dyrdymałki

A to nam odstrzelili Kaczyńskiego – rzekła posługaczka do pana Szwejka, który opuściwszy przed laty służbę w wojsku, gdy ostatecznie przez lekarską komisję wojskową uznany został za idiotę, utrzymywał się z handlu psami, pokracznymi, nierasowymi kundlami, których rodowody fałszował. Prócz tego zajęcia dotknięty był reumatyzmem i właśnie nacierał sobie kolana opodeldokiem. – Którego Kaczyńskiego, pani Müllerowo? – zapytał Szwejk, nie przestając masować kolan. – Ja znam dwóch Kaczyńskich...

Życie polityczne pod berłem Franciszka Józefa było śmieszne, co potwierdza nie tylko Jaroslav Hašek, ale i stu innych świadków. Na pewno jednak nie tak śmieszne jak w naszej ponoć III Rzeczypospolitej. Fakt bowiem, że premier Buzek dymisjonuje Kaczyńskiego rzekomo za jakiś niestosowny list, to tylko wierzchołek góry lodowej surrealistycznych absurdów. Zacznijmy po kolei:

Obumierający w sondażach rząd pozbywa się swojego najwyżej przez społeczeństwo cenionego ministra. To jeszcze byłoby logiczne. Nikt nie lubi być przyćmiewany. Królowa Anglii – Elżbieta I nie mogła znieść, że Maria Stuart jest od niej ładniejsza, więc kazała ją ściąć, co jej zresztą w niczym nie pomogło, gdyż pogłowie Angielek ponętniejszych od swojej władczyni wynosiło na wyspie dziewięćdziesiąt dziewięć procent i jego likwidacja spowodowałaby poważne zaburzenia demograficzne. Powtórzmy wszakże – to jakoś jednak ludzkie i zrozumiałe. Ty masz siedemdziesiąt procent poparcia ludu, a ja tylko dwadzieścia, więc skoro mogę instytucjonalnie przytrzeć ci nosa, to przycieram. Problem w tym, że owo przycieranie w ogóle nie powinno mieć miejsca, albowiem minister Kaczyński założył niedawno własną partię polityczną, eufemistycznie mówiąc alternatywną, a w rzeczywistości przeciwną stronnictwu swojego przełożonego.

Polityka 28.2001 (2306) z dnia 14.07.2001; Stomma; s. 90
Reklama