Archiwum Polityki

Czas na zmiany

Czas na zmiany

Igrzyska w Pekinie ujawniły nie tylko słabą formę większości polskich sportowców, ale niestety obnażyły także kiepską dyspozycję działaczy i szkoleniowców.

– Wielu działaczy i prezesów nie trafiło ze szczytem formy na olimpiadę – ocenia szef szkolenia działaczy PKOl. – Zabrakło zwłaszcza kondycji i umiejętnego rozłożenia sił podczas imprez.

– Jakie są tego przyczyny?

– Po pierwsze, brak środków na przygotowanie imprez i obozów wytrzymałościowych. Nic dziwnego, że działacze narzekali, że w Pekinie nie mogli ustać na nogach, zwłaszcza w końcówkach, które zawsze są mordercze.

– Czego zabrakło oprócz pieniędzy?

– Sztabu specjalistów. Proszę sobie wyobrazić, że ponadstuosobowa ekipa działaczy nie miała żadnego fizjologa czy masażysty. A przecież wiadomo, że działacz sportowy to zajęcie urazowe, podczas imprez praktycznie zawsze któryś z naszych zalicza tzw. plecy. Zabrakło też dietetyków, którzy doradziliby, czego z czym nie mieszać, jak efektywnie zakąszać i rozkładać siły podczas wieloetapowych imprez. A potem media dziwią się, że działacza Sudoła trzeba było podnosić z trawnika. Na jego obronę trzeba powiedzieć, że dał z siebie, ile mógł, walczył do upadłego, a nawet, jak wiemy, gryzł trawę.

– Przyznał, że wypił zaledwie kilka kieliszków wina.

– Myślę, że przemawia przez niego wrodzona skromność. Wiem, że gdyby miał wypić kilka kieliszków, raczej w ogóle zrezygnowałby z udziału w tak ważnej imprezie. Ale gdyby to była prawda, potwierdzałaby ona tylko, że działacz ten nie był właściwie przygotowany do zawodów.

– Czy w polskim sporcie nie przyszedł czas na zasadnicze zmiany?

Polityka 36.2008 (2670) z dnia 06.09.2008; s. 4
Reklama