Archiwum Polityki

Obywatel katolik

Podręcznikiem dla wierzących nazwał dzieło Synodu jego sekretarz bp Tadeusz Pieronek. Na prawie trzystu stronach spisano rejestr spraw, którymi żyje Kościół w Polsce. Polscy katolicy wkraczają w nowy wiek wierni tradycji, lecz i Soborowi, zatroskani o kształt naszej demokracji, ale wdzięczni Bogu i papieżowi za odzyskaną niepodległość.

Synody plenarne zbierają się rzadko, więc są wielkim wydarzeniem w życiu Kościoła. Drugi Polski Synod Plenarny pracował aż osiem lat, 1991–1999, pierwszy zebrał się na Jasnej Górze w 1936 r.

Synody są w Kościele lekarstwem na deficyt wewnętrznej demokracji. Może je zwoływać papież do Rzymu i wtedy zjeżdżają tam biskupi z różnych regionów świata, by radzić o swoich problemach. Mogą je zwoływać Kościoły lokalne na różnych szczeblach. Synod plenarny gromadzi delegatów wszystkich kościelnych „stanów”: od hierarchów przez księży, zakonników i zakonnice, po świeckich. Ostatnie słowo należy jednak zawsze do biskupów. To oni zatwierdzają synodalne dokumenty – owoc dyskusji w rozlicznych komisjach i grupach roboczych – ale też muszą dopilnować, by wskazania Synodu nie zostały martwą literą.

W 1936 r. biskupi pisali: „Ostrzegamy was przed groźbą zalewu komunizmu i bezbożnictwa”. Oczy świata katolickiego kierowały się wówczas ku Hiszpanii, gdzie toczyła się krwawa wojna domowa między zwolennikami generała Franco, wiernego syna Kościoła i poplecznika Hitlera, a siłami rodzimej i międzynarodowej lewicy antyfaszystowskiej. Słuszny lęk przed lewicowym totalitaryzmem odwracał uwagę polskiego Kościoła od czającego się równie blisko, za zachodnią granicą, nazizmu.

Dziś, szczęśliwie, obie granice państwa są bezpieczne i Kościół nie musi ostrzegać wiernych przed wrogami zewnętrznymi. „Żyjemy w wolnym państwie – cieszy się Synod – a Kościół umacnia państwo polskie, formując katolików na prawych obywateli i inicjując rozmaite działania społeczne i charytatywne”.

Dokumenty synodalne są faktycznie swoistym podręcznikiem wiedzy obywatelskiej. Idealny katolik-obywatel, gdyby chciał się ściśle trzymać wskazań Synodu, powinien włączyć się w życie swojej parafii, tej „wspólnoty wspólnot” wiernych, chodzić do katolickich domów kultury, uczestniczyć w życiu politycznym wspierając stronnictwa respektujące katolicką naukę społeczną, troszczyć się o ubogich, szerzyć ducha pojednania i współpracy z ludźmi innych wyznań, uczestnicząc na przykład w tygodniach modlitw o jedność chrześcijan i w kościelnych dniach judaizmu czy islamu i „ucząc dzieci i młodzież szacunku dla zachowań religijnych i miejsc kultu innych Kościołów i wspólnot religijnych”, odnosić się ze szczególną troską do niewierzących, ale bez nawracania ich na siłę, oszczędnie i mądrze korzystać z mediów, zwłaszcza katolickich (włącznie z Radiem Maryja, które ma zasługi jako ośrodek modlitwy i katechezy), uważać na muzykę rockową (bo „w większości wpływa negatywnie na życie religijne, moralne i duchowe”) i na sekty.

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Kraj; s. 37
Reklama