Archiwum Polityki

Supernadzór

Do tej pory nadzór nad polskimi bankami, giełdą w Warszawie i firmami ubezpieczeniowymi prowadziły trzy różne instytucje. Pracowały nieźle. W Polsce od lat nie było bankructw liczących się firm finansowych, a na parkiecie coraz rzadziej zdarzały się manipulacje kursami spółek. Teraz system się zmieni. W minionym tygodniu Sejm w ekspresowym tempie uchwalił ustawę o powołaniu supernadzoru i połączeniu dotychczas istniejących komisji. W nowej aż pięciu z siedmiu członków będzie mianował rząd. Bezpośrednia rządowa kontrola nad całym sektorem finansowym stała się faktem, podobnie jak osłabienie roli i znaczenia banku centralnego. Obiekcje MFW, Europejskiego Banku Centralnego, przedstawicieli środowiska finansów i biznesu zostały zignorowane. Obawy, że nadmiernie scentralizowana i zbiurokratyzowana instytucja okaże się mniej skuteczna od swoich poprzedniczek, zlekceważono. Opozycji nie udało się nawet skłonić koalicjantów, żeby nowa Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), skoro już powstała, zajęła się także kontrolą instytucji parabankowych, jakimi są coraz silniejsze i ostro rozpychające się na finansowym rynku Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK). Pod tym względem wszystko zostaje po staremu.

Przewodniczącym nowej superkomisji zostanie najprawdopodobniej Cezary Mech, były wiceminister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i główny pomysłodawca obecnych przekształceń w nadzorze. Stanowisko wiceministra Mech stracił wkrótce po gigantycznej kłótni, do jakiej doszło wiosną br. na posiedzeniu Komisji Nadzoru Bankowego w sprawie fuzji Pekao SA i BPH, której Polska (a w szczególności KNB) nie miała prawa blokować. Awantura i sposób działania Mecha w resorcie nie spodobał się ówczesnej minister finansów Zycie Gilowskiej. Jeśli Mech dostanie teraz nominację, stanie się jednym z najbardziej wpływowych ludzi w świecie finansów.

Polityka 30.2006 (2564) z dnia 29.07.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama