Archiwum Polityki

Podróż za jeden e-mail

Benzyna jest droga jak nigdy, okazyjne bilety lotnicze wyprzedane. Pozostaje autostop. Ale teraz najlepszą okazję łapie się w Internecie.

Kazimierz Dziuba, 37-letni kibic z Wrocławia, do czasu mundialu nawet nie myślał o autostopie. Kiedy zdobył bilet na mecz Polska–Kostaryka, musiał rozwiązać problem transportu do Hanoweru. Samochodu nie ma, a bilet autokarowy był za drogi (w dwie strony 300 zł). W serwisie www.jazdazagrosze.pl zamieścił darmowy anons. Po tygodniu odezwał się kibic z Olkusza i jednocześnie właściciel Opla Vectra. – Na mecz prócz mnie zabrał po drodze jeszcze trzech fanów. Podzieliliśmy się kosztami paliwa. Wyszło po 130 zł na głowę. Za dwa lata w tym samym składzie jedziemy do Austrii na mistrzostwa Europy – opowiada Kazimierz Dziuba.

Portal www.jazdazagrosze.pl jest największym polskim serwisem kojarzącym kierowców z pasażerami. Zarejestrowanych jest w nim ponad 2,7 tys. kierowców, z którymi można dojechać do 300 miejscowości. Jedna trzecia znajduje się w kraju, ponad 50 w Niemczech, po 20 we Włoszech, Francji, w Czechach i Hiszpanii. Odwiedza go dziennie 3 tys. osób, z czego tysiąc to obcokrajowcy (portal jest prowadzony w 17 językach). W odróżnieniu od tradycyjnego autostopu – tu trzeba płacić. Kierowcy mogą zaproponować dowolną stawkę, ale większość z nich nie zamierza zarabiać. Obowiązuje niepisana zasada: dzielimy się kosztami benzyny. Dla ułatwienia rozliczeń twórcy portalu sugerują, żeby pasażer za granicą płacił kierowcy 5 euro za każde 100 km, a w przypadku podróży w kraju 10 zł.

Na uwagę zasługuje też stopem.pl (2,6 tys. użytkowników, 120 aktualnych ofert). Inne serwisy mają niewiele ogłoszeń (www.autostopem.pl). Są też takie, w których dominują anonse komercyjne zamieszczane przez właścicieli busów (np. www.autostop.com.pl).

Polski internetowy autostop dopiero się rozwija. Nie sposób precyzyjnie zaplanować podróży, trzeba dostosować się do ofert właścicieli pojazdów.

Polityka 30.2006 (2564) z dnia 29.07.2006; Gospodarka; s. 43
Reklama