Znamy więc już połowę składu nowej sędziowskiej szóstki, która według oczekiwań władz miałaby wspomagać, a nie hamować, budowę IV RP. Trybunał Konstytucyjny jest od wielu miesięcy przedstawiany przez PiS jako wielki hamulcowy procesu zmieniania państwa, trzeba go zatem „odzyskać”. Kto ma spełnić marzenia PiS? W pierwszej turze głosowania na tzw. listopadowe miejsca posłowie wybrali dwoje kandydatów rekomendowanych przez PiS – prof. Marię Gintowt-Jankowicz, dyrektorkę Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, i mec. Wojciecha Hermelińskiego, wiceszefa Naczelnej Rady Adwokackiej. Decyzją Sejmu trzecie miejsce przypadło kolejnemu koalicyjnemu kandydatowi Markowi Kotlinowskiemu, wicemarszałkowi Sejmu z LPR.
Jest w tym paradoks, że na etapie kandydowania przez długi czas najgorętsze komentarze spośród potencjalnych sędziów budziła osoba szefowej, z definicji apolitycznej, uczelni prof. Marii Gintowt-Jankowicz. Dyrektor KSAP, znana ze stanowczych wystąpień przy każdej próbie naruszenia autonomii służby cywilnej, ostatnio zmieniła front. Jako wiceszefowa Rady Służby Cywilnej znalazła się w mniejszości popierającej proponowane przez PiS zmiany w ustawie o służbie cywilnej – wśród nich właśnie likwidację RSC i Urzędu Służby Cywilnej oraz ograniczenie konkursów na najwyższe stanowiska państwowe. Wywołała tym konsternację niektórych byłych uczniów i złośliwe komentarze o stanowisku sędziego na otarcie łez tak po funkcji w radzie, jak i po idei służby cywilnej.
Prof. Gintowt-Jankowicz przekonuje, że jej decyzja o ubieganiu się o miejsce w Trybunale była naturalna: – Po 15 latach uważam moją misję w KSAP za zakończoną. O pracy w Trybunale myślę jako o swoistej klamrze – powrocie na koniec kariery do pracy naukowej, która była moim punktem wyjścia.