Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wielki post

Węgrzy zaciskają pasa. Rządowy program „nowej równowagi”, mający ograniczyć deficyt budżetowy, jest w istocie planem podwyżek cen i podatków. Budżet ratować trzeba, ale popularności premiera Ferenca Gyurcsány nie da się chyba uratować.

Najpierw ogłoszono, że 1 sierpnia cena gazu wzrośnie o 27 proc., a niewykluczone, że w niektórych przypadkach do końca roku nawet do 40 proc. Pociągnie to za sobą wzrost kosztów centralnego ogrzewania, gdyż w wielu miejscowościach opiera się ono na gazie. Media obliczyły, że rodzina w mieszkaniu liczącym 50 m kw. będzie musiała rocznie wydać na ogrzewanie o 40 tys. forintów (około 144 euro) więcej. Nowy minister gospodarki Janos Kóka tłumaczył, że podwyżka jest konieczna, ponieważ Węgrom wciąż daleko do światowych cen gazu i państwo ciągle pokrywa aż 40 proc. kosztów dostaw z importu. Zaraz potem 95-oktanowa benzyna podrożała do 300 forintów (około 1,07 euro). Zdrożeje 1,4 tys. dotowanych dotąd przez państwo leków, które na Węgrzech były rzeczywiście znacznie tańsze niż u nas. Od września wzrośnie też VAT z 15 i 20 na 17 oraz 23 proc., co oznacza ogólną podwyżkę cen. Zapowiedziano też zwiększenie podatku PIT dla lepiej zarabiających o 4 proc. Ale to nie wszystko. Najistotniejszymi elementami „nowej równowagi” będą zasadnicza reforma szkolnictwa wyższego oraz służby zdrowia, które staną się odpłatne!

Minister oświaty István Hiller ogłosił, że od września 2008 r. studia będą płatne, 105 tys. forintów (około 377 euro) rocznie. Przewidywane są oczywiście ulgi w opłacie, a także całkowite zwolnienia dla 15 proc. studentów każdego rocznika, wśród nich tych, którzy uzyskają najlepsze oceny. Pieniądze na stypendia dla prymusów będą pochodziły właśnie z czesnego. Opłaty będą obowiązywać od drugiego roku studiów i zależeć będą od wyników uzyskanych w roku poprzednim. Premiowanie najlepszych – zdaniem ministra Hillera, który jest też przewodniczącym Węgierskiej Partii Socjalistycznej – będzie sprawiedliwe społecznie również z tego względu, że studenci pochodzący z najbogatszych rodzin z tych ulg nie będą korzystać.

Polityka 31.2006 (2565) z dnia 05.08.2006; Świat; s. 49
Reklama