Archiwum Polityki

Nabór bez naporu

Jerzy Woźnicki. Rektor Politechniki Warszawskiej

Nie mamy jeszcze szczegółowych wyników tegorocznej rekrutacji na studia, ale już wiadomo, że po raz pierwszy jest wyraźnie mniej kandydatów niż miejsc oferowanych przez uczelnie. Niestety wniosek, że tym samym nasz kraj osiągnął oczekiwany poziom dostępności do studiów, byłby przedwczesny. O właściwym poziomie dostępności można mówić wtedy, gdy dotyczy ona wszystkich grup młodzieży, niezależnie od miejsca zamieszkania i statusu majątkowego rodzin. W tym zakresie Polska ma jeszcze wiele do zrobienia. Tegoroczna rekrutacja w zasadzie zachowuje dotychczasowe trendy; po pierwsze – liczba oferowanych miejsc rośnie szybciej na studiach zaocznych i wieczorowych, choć obserwuje się także jej wzrost na studiach dziennych; po drugie – nie nastąpiły istotne zmiany w popularności poszczególnych kierunków studiów; po trzecie – potwierdza się, że szkoły niepubliczne szybciej zwiększają liczbę studentów, ponieważ o poziomie finansowania uczelni decydują ich własne decyzje rekrutacyjne, a nie – jak to się dzieje z uczelniami publicznymi – przede wszystkim ograniczenia budżetu państwa.

W tym roku w uczelniach publicznych nie zmieniono zasad przyjęć na studia, ale czas zmian się zbliża. Gdy zostanie wprowadzona tzw. nowa matura, zmieni się zasady rekrutacji. Z przykrością muszę odnotować, że prawdopodobnie w kolejnym roku w dalszym ciągu będzie się pogłębiać nierównowaga pomiędzy poziomem nakładów budżetowych na szkolnictwo wyższe a realizowanymi zadaniami, które rosną bardzo szybko, bo Polska ciągle odrabia zacofanie edukacyjne. Jest to wielce niepokojące, ponieważ spadek nakładów jednostkowych musi prowadzić do degradacji jakości studiów. Tymczasem rozwojowi ilościowemu musi towarzyszyć możliwość utrzymywania oraz egzekwowania jakości kształcenia.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Komentarze; s. 13
Reklama