Jest Szampania naturalnym pomostem między wschodem (dla Francuza Niemcy to wschód) i zachodem. Na północ podstępne Ardeny, na południe Alpy, aż po Morze Śródziemne, tędy szlak gładki, równy, jedynie logiczny. Więc przemierzały Szampanię tysiące armii. Od Hunów począwszy, którzy właśnie tutaj na polach Katalaunickich skończyli swoją karierę, poprzez Rocroi, Valmy, Sedan, po trzykroć Verdun, obie bitwy nad Marną... Toteż na zapadłych cmentarzach odnajdujemy nagrobek: William Walker z Florydy 1918, a tuż obok: Iwan Pantelejewicz Denisow 1815. Dla amatorów miejsc zdarzeń niemal każdy kilometr kwadratowy ma tutaj swoją opowieść. Nagroda specjalna: Colombey-les-Deux-Eglises – miejsce zamieszkania i śmierci (18 czerwca 1972) generała Charles’a de Gaulle’a.
Kto z młodych nie pamięta już, czym był kult jednostki, tutaj pobrać może lekcje. Jest wino Charles de Gaulle, są cukierki i baloniki jego imienia. Popiersie generała kupić można w wersjach od pięciu centymetrów do tyluż metrów. Z gipsu, marmuru, miedzi, granitu. Znajdziemy też zapinki do rękawów z wizerunkiem szefa, krawaty, podkoszulki, sery. Miniatury Citroena, którym jeździł, w czterech wersjach. W najdroższej generał siedzi w środku i po włożeniu baterii R-14 salutuje na lewo i prawo.
Nekrofilska infrastruktura obejmować wszakże musi również instytucje dbające o fizjologię pielgrzymów. Stąd szereg uroczych hotelików, kawiarni i knajp. Kuchnia szampańska jest prosta, nie nadużywa ziół, za to kąpie mięsa w winnych sosach lub w winie po prostu. Cielęcina duszona w miejscowym białym winie, nieznacznie doprawiona herbes de Provence – to istny raj dla podniebienia.
Pomost, jaki stanowiła i stanowi Szampania, służył nie tylko butnym kondotierom. Tymi samymi drogami ciągnęły długie karawany handlarzy.