Królewskie orszaki wjechały na most pociągami – Karol XVI Gustaw od strony Szwecji, królowa Małgorzata od strony Danii – i spotkały się na sztucznej wyspie Peberholm stanowiącej element nowego międzypaństwowego połączenia. Tu dokonano uroczystej inauguracji. Na patrona uroczystości wybrano Tycho Brache, słynnego renesansowego duńskiego astronoma, który dużą część życia spędził na wyspie Hveen leżącej w cieśninie Sund.
Budowa przeprawy trwała niespełna siedem lat. Jej twórcy pokonać musieli tysiące problemów – nie tylko technicznych, prawnych czy ekonomicznych, ale również ekologicznych, społecznych, a nawet historycznych. Dania i Szwecja mają wspólne skomplikowane dzieje, w których było wiele konfliktów i waśni. Widziane z kopenhaskich brzegów cieśniny szwedzkie Malmö było niegdyś miastem duńskim, podobnie jak cały teren południowej Szwecji. Tak więc inicjatywa integracji za pomocą mostu szwedzkiego południa z Danią i pomysł utworzenia regionu Sund (z duńskiej strony wchodzą doń wyspy Zelandia, Lloand, Falster, Mön i Bornholm; ze szwedzkiej region Skania) nie u wszystkich budziły entuzjazm. Wystarczy w końcu spojrzeć na mapę: z Malmö do Kopenhagi jest dwadzieścia kilometrów, do Sztokholmu ponad 600.
Mimo to pokusa związania Skandynawii z zachodnią Europą połączeniem drogowym i kolejowym okazała się silniejsza. Kiedy jednak narodził się pomysł mostu, natychmiast zaprotestowali ekolodzy: Sund jest cieśniną, poprzez którą następuje wymiana wody między Bałtykiem a Morzem Północnym, most mógł zakłócić morskie prądy. Dlatego projektanci po szczegółowych badaniach przyjęli zobowiązanie tzw. rozwiązania zerowego, gwarantując, że wymiana wody nie zostanie zakłócona. W tym celu postanowiono cieśninę pogłębić i wyrównać dno, co rodziło kolejne ekologiczne zagrożenia dla zostery morskiej (rosnącej na dnie rośliny), a także dla małży błękitnych, którymi z kolei żywią się kaczki edredonowe.