Archiwum Polityki

Zdrajca Miłosz

Po czym rozróżnić „prawdziwego Polaka”? – Po zmartwieniach przede wszystkim. Jest to osobnik przeżywający nieustannie i boleśnie ów straszliwy problem, że nie wszystkich dało się jeszcze utytłać w błocie. Tyle pracy: kwitów, teczek, studiowania życiorysów, zaglądania do rozporków, lania pomyj... A tu ciągle wyłazi zza węgła jakiś niedopluty „Europejczyk”. Znowu trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty. Ostatnio Jan Węglowski z „Naszej Polski” zajął się Czesławem Miłoszem. Spłodził przy tym dzieło tak klasyczne, winne figurować w każdym podręczniku argumentacji „prawdziwego Polaka”, że aż warte omówienia.

Bezpośrednią przyczyną publikacji jest nadanie Miłoszowi tytułu Małopolanina Roku 1999. Miłosz – Małopolanin, to rzeczywiście zestawienie dosyć oryginalne, z którego zapewne podśmiewają się borsuki na Żmudzi. Węglowskiemu nie o to wszakże chodzi. Dla niego Miłosz nie jest Małopolaninem, gdyż w ogóle nie jest Polakiem. „Nie czuje się on absolutnie Polakiem, lecz Litwinem, w »Tygodniku Powszechnym« w 1996 oficjalnie wyznał: »Nic nie miałbym przeciwko nazywaniu mnie Litwinem«, a w książce »Rok myśliwego« potwierdza tę swoją narodową przynależność: »Uparty, podejrzliwy, skąpy, ostrożny – prawdziwy Litwin«. Z tej narodowej przynależności wynikają i jego duchowe obowiązki: »Los Litwy mnie naprawdę obchodzi«...” Niezłe tu ahistoryczne materii pomieszanie, tym bardziej jeśli zważymy, że w dalszej części artykułu przeciwstawiony zostanie Miłosz Mickiewiczowi. Tymczasem każde dziecko ze szkoły podstawowej, ba nawet pastuszek ganiający gęsi po rowach, wie, że to właśnie Mickiewicz (co za wstyd, że takie banały trzeba jeszcze powtarzać) pisał: „Litwo!

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Stomma; s. 90
Reklama