Archiwum Polityki

Zagrajcie spokojną melodię

Najstarszy, najspokojniejszy i najbardziej prestiżowy festiwal rockowy w Europie stracił niewinność drugiego dnia tegorocznej edycji, w piątek 30 czerwca, kwadrans przed północą. Godzinę po rozpoczęciu koncertu kultowego zespołu Pearl Jam na pomarańczowej, największej festiwalowej scenie w duńskim Roskilde, zginęło dziewięć osób. Udusiły się w tłumie. Najstarsza miała 26 lat.

Jakob, przerażony 22-latek z Danii, stał blisko sceny i znalazł się w centrum wydarzeń. Tłum popchnął go do przodu, Jakob upadł, na niego przewróciło się jeszcze kilka osób. – Zwaliła się na mnie lawina półprzytomnych ludzi. Kilka minut potem ktoś z tłumu postawił mnie na nogi.

Inni nie mieli szczęścia. – W jednej chwili pod sceną zrobiła się dziura w tłumie. Bo ludzie leżeli jeden na drugim – opowiada Ewa Śródka, reporterka www.nuta.pl, polskiego portalu internetowego, który nadawał codzienne relacje z Roskilde.

Eddie Vedder, wokalista Pearl Jam, przestał śpiewać. – Cofnijcie się trzy kroki do tyłu – poprosił. Dziesięć minut później zjawiły się ambulanse, nadjechała policja. Vedder rozpłakał się na scenie.

Szef festiwalu Leif Skov zawiadomił zmartwiałą publiczność, że pięć osób nie żyje. Pearl Jam nie wrócił na scenę. Ostatnie karetki odjechały do miejscowego szpitala. Zaczęło padać, a ludzie powoli rozchodzili się. Cztery osoby umarły w szpitalu.

Po północy Skov ogłosił, że nie przerywa festiwalu. – Nie można wysłać do domu 100 tys. rozczarowanych ludzi. Zbyt wielkie ryzyko.

Doradzaliśmy innym

Czwartego dnia na niedzielnej konferencji prasowej dziennikarze przyciskali do muru szefów festiwalu. W zeszłym roku w Szwecji na Hultsfeld Festivalen, znacznie mniejszej imprezie, w podobnych okolicznościach zginęła jedna osoba. Organizatorzy przez kilka miesięcy dopracowywali nowe zasady bezpieczeństwa. Czy kierownictwo Roskilde nie mogło zapytać kierownictwa Hultsfeld co robić, żeby festiwal był bezpieczniejszy? – Nie mogło – odpowiadał poirytowany Leif Skov. – Bo to my byliśmy ich konsultantami. To my radziliśmy, co zrobić, żeby było bezpiecznie.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Na własne oczy; s. 92
Reklama