„Rzeczy brzmiące” to temat 66. Warszawskiej Jesieni, która przynosi dźwiękowe i muzyczne instalacje, przestrzenie dźwiękowe i budynki wypełnione kształtami i dźwiękami.
W podsumowaniach letniego sezonu festiwali i koncertów zwykle pisze się o frekwencji, wizytach globalnych gwiazd czy nowinkach organizacyjnych. Do tej standardowej listy trzeba dodać nowy element – katastrofy. Pogodowe, choć nie tylko.
Tegoroczna edycja festiwalu przyniesie 52 wydarzenia: 27 koncertów orkiestrowych, 12 kameralnych, 5 recitali (w tym podwójny, nocny recital pianistyczny) i 8 koncertów familijnych. W programie muzyka klasyczna od muzyki dawnej po współczesną, jazz i muzyka filmowa.
Kilka dni przed startem kluczowej imprezy muzycznej sezonu organizatorzy oznajmili, że ją odwołują, bo skończyły się pieniądze. Czy skończy się też zaufanie do branży festiwalowej?
11 i 12 listopada w specjalnie zaadaptowanych i zaaranżowanych halach AmberExpo w Gdańsku na 3 scenach wystąpi 30 artystów z Polski i zagranicy.
Jedna z największych letnich imprez w Polsce – chorzowski Fest Festival zapowiedziany na 9–13 sierpnia – jednak się nie odbędzie.
Mamroty, brzęki, skrzypienia, krzyki i jęki – polscy kompozytorzy napiszą i wykonają utwory na najstarsze instrumenty muzyczne ery współczesnej. A wszystko na Sanatorium Dźwięku w Sokołowsku.
Poza oskarżanymi o komercjalizację imprezami plenerowymi w rodzaju Męskiego Grania czy Open’era są u nas i te, które odwołują się do dawnej idei festiwalu rockowego. Dużo tam muzyki, ale też polityki.
Impreza pojawiła się nagle i od razu wpisała w letni kalendarz jako „największy festiwal kultury i muzyki afrykańskiej w Polsce”.
W Sokołowsku usłyszymy też polski repertuar, m.in. Aleksandry Słyż i kuratora imprezy Gerarda Lebika.