Dzięki szkoleniom i kursom organizowanym za pieniądze Unii w Polakach obudził się nieposkromiony pęd do wiedzy. Ale skoro popyt na usługi szkoleniowe rośnie, to dlaczego zapał organizatorów maleje?
Marcin Kosiński prowadzi w państwowym gimnazjum lekcje gimnastyki. Jako dyplomowany trener po AWF dorabia też na miejskim basenie. Postanowił zainwestować w siebie. I to właśnie teraz, gdy od paru miesięcy dostępne są darmowe kursy i szkolenia finansowane przez Unię.
– Początkowo myślałem o kursie informatycznym, ale znalazłem w gazecie ogłoszenie Fundacji Wróć, która szukała chętnych do nauki pływania i rehabilitacji metodą Halliwick – opowiada Kosiński.
Polityka
32.2006
(2566) z dnia 12.08.2006;
Gospodarka;
s. 44