Przyjrzyjmy się po kolei wyrazom, które redakcja „Polityki” chciała spolszczyć.
Cool
. „Są dziesiątki słów wyrażających uznanie i aprobatę!” — zauważa jeden z czytelników i ma całkowitą rację. Ponieważ cool jest słowem potocznym, jego polskie odpowiedniki też być powinny takie. „Nowy słownik slangu i potocznej angielszczyzny” Macieja Widawskiego podaje m.in.: szałowy, zajebisty, kapitalny, odlotowy, odjazdowy, fajny, fajowy, git, super, ekstra, fest, w dechę, wdechowy, wystrzałowy, bombowy, byczy, morowy, obłędny, bezbłędny, klasa, jak ta lala, cacy, taki że mucha nie siada.
Dżingiel
. Po angielsku to każdy metaliczny dźwięk („Jingle, bells!” – słyszymy przed Bożym Narodzeniem nawet w polskim sklepie), po polsku to zwykle sygnał firmowy jakiejś rozgłośni lub audycji. Wyraz już spol-szczony i radziłbym go takim zostawić.
Gadżet
. Spolszczona wersja angielskiego gadget. Dalej już polszczyć nie trzeba.
Graffiti
. Kilka osób proponuje w zamian słowo mural, ale ono jest też obce, a poza tym oznacza raczej malowidło artystyczne. Jak by się wtedy nazywał graficiarz? Muralista?
Grouppies
. Wspomniany słownik Widawskiego proponuje tłumaczyć to polskim (na półpolskim) słowem dupofanki, ale ono może trochę jest za potoczne i nie w każdej sytuacji właściwe. Czytelnicy proponują m.in. gwiazdogonki (czyli gwiazdy + ogonki fanek czekających na swoją chwilę szczęścia), a także inne kontaminacje, np. idolatki, idolitki, kofanki. Wybrałem najlepsze propozycje, ale czy wejdą w powszechny obieg – nie wiem.
Fan-club
. Wystarczy fanklub, tak podają już słowniki ortograficzne.