Pod obrady Sejmu trafiły dwa kolejne poselskie projekty nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Posłowie, głównie z klubu AWS, chcą całkowitego zakazu reklamy i promocji alkoholu (także w sferze skojarzeń: puszczanie oka, wódka-łódka, kształt butelki), zakazu sprzedawania alkoholu nieletnim, zmiany definicji napoju alkoholowego (0,5 zamiast 1,5 proc. zawartości alkoholu) i zaostrzenia warunków przydzielania koncesji na handel nim. Gdyby Sejm przyjął oba projekty, byłaby to już jedenasta i dwunasta nowelizacja ustawy z 1982 r. Trąci to hipokryzją, bo parlamentarna walka z piciem sprowadza się do powielania – łatwych do ominięcia – zakazów, podczas gdy w całej Polsce żyją ludzie, którzy codziennie się upijają i nigdy nie słyszeli, że alkoholizm leczy się u nas za darmo. Nigdy też nie trafią na odwyk, bo kasa chorych zamknęła im pobliski ośrodek terapii uzależnień. I wcale nie zdają sobie sprawy, że alkoholizm to choroba. Czy tysiące takich ludzi, gdy pewnego dnia nie zobaczą reklamy piwa w telewizji, wreszcie przestanie pić?
Günter Grass
Posłowie sejmowej komisji Skarbu Państwa zwrócili się do premiera z żądaniem natychmiastowej dymisji ministra skarbu Emila Wąsacza i wiceminister Alicji Kornasiewicz. Jeśli chce się psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie – mówi stare przysłowie. Chętnych do uderzenia w ministra Wąsacza nigdy nie brakowało. Nic więc dziwnego, że i kij się znalazł – PZU SA. Nieoficjalnie mówi się, że minister zgłosił gotowość odejścia. Gra idzie o dużą stawkę.
Historia choroby pacjenta Rudolfa Schustera to gotowy scenariusz nowej wersji popularnego niegdyś w Polsce czechosłowackiego serialu „Szpital na peryferiach”. Ze względu na kompromitację medyków i państwowych służb byłby to tym razem prawdziwy dreszczowiec. Jeśli bowiem o życiu lub śmierci pierwszej osoby w państwie może decydować przypadek, to jak ma się czuć zwykły obywatel?
Święto się skończyło, sędzia Frisk odgwizdał koniec meczu finałowego. Mistrzostwa, które odbyły się w Belgii i Holandii, przejdą do historii jako rekordowe pod względem liczby strzelonych bramek. Zostaną zapamiętane także z innego powodu – po raz pierwszy aż tak sromotną klęskę ponieśli Niemcy.
Różnie nazywano kończące się stulecie: wiekiem filmu, wojen, zmagań totalitaryzmu z demokracją, wiekiem tryumfu technologii nad kulturą. Równie dobrze można je nazwać wiekiem sportu – przedmiotu ekscytacji tłumów. Wydarzenia takie, jak zakończone właśnie piłkarskie mistrzostwa Europy, wzbudzają emocje niezwykłe i nic dziwnego, że przypisuje się im funkcje daleko wykraczające poza wąsko pojmowaną formułę współczesnego gladiatorstwa.
Zgodnie z nowym sposobem sprawowania władzy przez premiera Jerzego Buzka decyzje podejmowane są szybko. To ma być taki znak firmowy mniejszościowego rządu. Szybkie decyzje nie zawsze jednak oznaczają, że są one przemyślane i dojrzałe. Premier szybko zarządził utworzenie nowego resortu rozwoju regionalnego i budownictwa, na którego czele stanął Jerzy Kropiwnicki, pozostający w dalszym ciągu szefem Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Teraz powoli narastają wątpliwości, po co ten resort, zwłaszcza w zaproponowanym kształcie.
W PRL ukuto powiedzenie: radny bezradny. Tamci radni niewiele mogli zdziałać dla ogółu, ale już dla siebie załatwiali, ile się da: talony na auta, przydziały telefonów, lepsze mieszkania. Dzisiaj o samorządowcach mówi się „radni zaradni”. Owa zaradność znaczy dokładnie to samo co bezradność w PRL – jak najwięcej dla siebie. Radni śrubują swoje diety, dają się korumpować, stosują szlachecką zasadę liberum veto. Panuje przekonanie, że radni są kłótliwi, wdają się w lokalne konflikty, sami je wzniecają. To wszystko konsekwencja błędu poczęcia – rad i radnych jest za dużo, to cała armia ludzi głodnych przywilejów.
Marszałek Sejmu zarządził konsultacje społeczne w sprawie zmiany ustroju stolicy. Są one niezbędne, gdyż niektóre projekty ustaw konstruujące nowy ustrój Warszawy przewidują likwidację dotychczasowych gmin i utworzenie jednej gminy na prawach powiatu. Gmina jest zaś jednostką samorządu terytorialnego znajdującą się pod szczególną ochroną i bez opinii mieszkańców zlikwidować jej nie można.
Podczas wielkiej konferencji prasowej 26 czerwca uczeni poinformowali, że poznali przybliżoną sekwencję ludzkiego genomu. Wspólny komunikat przygotowali Francis Collins i Craig Venter, szefowie dwóch rywalizujących w pracach nad tym wielkim projektem instytucji: międzynarodowego rządowego konsorcjum Human Genome Project i prywatnej korporacji Celera. To niewątpliwie wielkie wydarzenie, choć tak naprawdę dopiero otwiera ono, a nie zamyka, badania nad tajemnicami ludzkiego genomu.
Stu ministrów i tyluż intelektualistów (Amoz Oz, Francis Fukuyama, George Soros) odprawiło w ub. tygodniu w Warszawie świeckie modlitwy do najświętszej demokracji. Zaklinano, by umacniać ją gdzie można, budować jej nowe świątynie, a także nieść jej pochodnie ku ludom ciemnym, zgoła barbarzyńskim i niebezpiecznym. I nagle, na ostatnim nabożeństwie, przy sali już przerzedzonej, strażnik sakramentu minister Francji, która w 1789 r. wynalazła prawa człowieka i obywatela, zerwał przedstawienie dając wszystkim do zrozumienia, że demokracja nie jest religią, a już USA na pewno nie są jej arcykapłanem.
Rozmowa z Rhedą Bekatem, redaktorem naczelnym niezależnego algierskiego dziennika „El Watan”
W Polsce Bawaria kojarzy się z góralami jodłującymi i tańczącymi dreptaka w skórzanych portkach, z piersiastymi dziewczynami w ludowych strojach, roznoszącymi w piwiarni półlitrowe kufle piwa – po pięć w każdej ręce. Bawaria to też bajkowe zamki na alpejskich szczytach, Hitler planujący pożar świata w swej willi na Obersalzbergu, wioski z ogromnymi „drzewkami majowymi” na rynku oraz malowane miasteczka, żywcem przejęte z baśni Grimmów, nawet jeśli ci swe Jasie i Małgosie zbierali raczej w Hesji.
[dla każdego]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla koneserów]
Jak co roku POLITYKA poleca książki na wakacje. Tym razem lektury zadają czytelnikom nauczyciele języka polskiego i literatury. Niektórzy wciąż pracują w zawodzie, inni poświęcili się nowym zajęciom. Ich rekomendacje często są bardzo osobiste – polecają książki, do których sami sięgną w czasie urlopu. Wśród tych podpowiedzi każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
Rozmowa z Nikitą Michałkowem, rosyjskim aktorem i reżyserem
Tadeusza Kantora pamiętamy najczęściej dzięki jego teatrowi. Rzadziej – dzięki jego malarstwu. Wyjątkowo tylko – dzięki jego happeningom i artystycznym akcjom. I ten właśnie nieco zapomniany obszar aktywności postanowiono ostatnio przywrócić pamięci wystawą w krakowskim Bunkrze Sztuki. A przy okazji postawiono na nowo fundamentalne pytanie: czy był Kantor jedynie zręcznym naśladowcą zachodnich artystów, inteligentnie adaptującym artystyczne mody, czy – wręcz przeciwnie – oryginalnym twórcą, wnoszącym do historii sztuki nowe wartości?
Zainteresowanie konkursem „Spolszcz to sam” przeszło nasze oczekiwania. Czytelnicy nie tylko komentują nasz konkurs, ale również zadają pytania dotyczące poprawności – będziemy się starali systematycznie na nie odpowiadać. Przypominamy dziś najciekawsze propozycje zgłoszone przez czytelników w pierwszym odcinku konkursu (komentarz jurora i listę nagrodzonych zamieściliśmy w POLITYCE 27). Przedstawiamy wyniki drugiego odcinka oraz komentarz eksperta dr. Mirosława Bańki, kierownika Redakcji Słowników Języka Polskiego PWN. Drukujemy też fragmenty listów od czytelników. W zabawie można także uczestniczyć na naszych stronach internetowych.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) opublikowała czarną listę 35 krajów i terytoriów zależnych, gdzie najłatwiej zakładać podejrzane spółki, czyścić brudne pieniądze i unikać płacenia podatków. Jest to – być może – wstęp do pierwszej zorganizowanej akcji międzynarodowej wymierzonej przeciw tego rodzaju praktykom. Dotychczas politycy narzekali, a raje finansowe kwitły, bo trudno z nimi walczyć w czasach globalizacji rynków finansowych, wszech-obecności Internetu i rosnącej swobody przepływu kapitałów.
To były pieszczochy schyłku socjalizmu. Pierwsze socjalistyczne przedsiębiorstwa z kapitałem międzynarodowym: Petrobaltic, Miraculum, Przędzalnia Przyjaźń oraz FIMBES powstały, żeby zacieśnić więzy kooperacyjne między Polską a Związkiem Radzieckim i NRD oraz udowodnić wyższość Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej nad Europejską Wspólnotą Gospodarczą. Miało być wspaniale, a został balast, z którym nie każdy przez 10 lat potrafił się uporać.
W dniu, kiedy ogłoszono koniec prac nad mapą ludzkiego genomu, Kościół ujawnił tak zwaną trzecią tajemnicę fatimską, która od kilkudziesięciu lat rozpalała wyobraźnię milionów katolików. Do 20 linijek pióra wizjonerki Łucji kardynał Joseph Ratzinger dopisał wielostronicowy komentarz teologiczny.
Wojna sądowa amerykańskiego rządu z Microsoftem wkroczyła w decydującą fazę. Paradoksalnie jednak ewentualny rozbiór koncernu jest najmniej istotnym elementem problemu. Sprawa USA przeciwko Microsoftowi to tylko fragment rozgrywki o niezwykle wysokiej stawce: jak ma funkcjonować demokracja w zdominowanym przez technologię XXI wieku? I jak skutecznie chronić własność intelektualną?
Lekarze często nie potrafią rozpoznać niedoborów odporności. W Polsce rodzi się prawdopodobnie dziesięciokrotnie więcej dzieci z tymi defektami, niż zgłasza się do kliniki immunologii, bo ani lekarze, ani rodzice nie wiedzą, że powinni je leczyć immunolodzy. Umierają na jakieś zapalenie i po krzyku.
Od 9 do 13 lipca w Krakowie trwać będzie Europejski Kongres Edukacji i Rehabilitacji Osób Niewidomych i Słabowidzących. Nie zabraknie na nim słów wsparcia i otuchy, zapewnień o konieczności likwidowania barier i wyrównywania szans. Pozakongresowa codzienność jest jednak inna – od urodzenia do późnej starości osoby niewidome i słabowidzące często skazane są na społeczny margines.
– Przegrany yuppie to człowiek kompletnie załamany psychicznie. Pęknięty, rozsypany na kawałki. Ja te kawałki sklejam – mówi Anna Dal z Agencji Doradztwa Personalnego Hill, specjalistka od outplacementu, nowej w Polsce usługi, która ma pomóc zwalnianym z pracy menedżerom stanąć na nogi.
Nigdy już nie dowiemy się, czy 28-letnia Lajla Kajs rzeczywiście wykradała się wieczorami z domu ojca na spotkania z młodym sąsiadem, czy też była to tylko złośliwa plotka wędrująca po domostwach Bet Dżan.
O słynny kiedyś klub Jaszczury w Krakowie walczą dziś z jednej strony obecni studenci, z drugiej 40-letni wieczni studenci, zwani również działaczami. Przewagą tych ostatnich jest umiejętność czerpania profitów z bezwładu i bezradności uczelni.
Jak wiadomo, w III RP bujnie rozwijają się agencje towarzyskie, których produktem ubocznym – jeśli tak rzec można – jest oryginalna twórczość artystyczna, publikowana w rubrykach ogłoszeniowych gazet oraz magazynów ilustrowanych. Ta zupełnie nowa odmiana literatury erotycznej zasługuje z pewnością na poważną analizę krytyczną.
Zarząd spółki Presspublika wydającej dziennik „Rzeczpospolita” w trybie natych-miastowym odwołał redaktora naczelnego tej gazety Piotra Aleksandrowicza. To pierwszy tak wyrazisty przypadek, kiedy wydawca dużego, ogólnopolskiego pisma informacyjno-politycznego, o znaczącej pozycji na rynku opinii, radykalnie i bez konsultacji ingeruje w dziennikarski zespół. Norweska Orkla, do której należy większość udziałów w spółce, pokazała twarde oblicze silniejszego partnera, który ze swej przewagi zamierza korzystać. Może to być zwiastun nowych obyczajów w prasowym biznesie.
Jednym z symboli październikowego odprężenia w 1956 r. było wypuszczenie z izolacji kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ocieplenie w stosunkach z Kościołem nie trwało jednak długo. Niecałe dwa lata. Tyle bowiem czasu władze potrzebowały na rekonstrukcję istotnych elementów porządku zachwianego październikowym wstrząsem. Oznaką odzyskania przez system stabilności i sterowności były decyzje podjęte na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR 26 czerwca 1958 r. Postanowiono wówczas o rozpoczęciu „akcji antyklerykalnej”. Decyzje, które wtedy podjęto, zaważyły na całym obrazie epoki gomułkowskiej.
Fundacja kwitnie, szpital umiera – takim hasłem opatrzyliśmy artykuł Joanny Solskiej i Pawła Walewskiego o niejasnych, korupcjogennych stosunkach między państwowym Instytutem Centrum Onkologii w Warszawie a prywatną fundacją (POLITYKA 23). Publikacja wywołała poruszenie w środowisku lekarskim. Drukujemy fragmenty kilku listów.
Artykuł Mai Wolny, dotyczący komunikatu Rady Języka Polskiego, która alarmowała w sprawie nadawania dzieciom dziwnych imion (POLITYKA 26), wywołał lawinę listów od naszych internetowych czytelników. Oto najciekawsze.
Miasto buduje się na zagładzie. Jego wznoszenie oznacza śmierć rosnących tu i żyjących dotychczas roślin i zwierząt. Ale gdy miasto już powstanie, powstaje z nim pustynia, którą natura opanowuje na nowo. Na murach warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki zakorzeniło się 111 gatunków roślin. W neonie gnieździ się wrona. Na wyższych piętrach mieszkają pustułki i nietoperze. Na szczycie, pod iglicą żyje para sokołów wędrownych. Jedna z trzech znanych w Polsce, która dochowała się młodych.