Dziewica pod specjalnym nadzorem
O małżeństwach w tej społeczności Arabów nadal decydują ojcowie
O tej porze roku, gdy letnie upały czają się już w dolinach, wzgórza Galilei są jeszcze zielone, kwieciste i odurzające świeżym powietrzem. Ale za tą biblijną niemal sielanką kryją się styl życia i kodeks społeczny, wymagający od kobiet absolutnego i bezdyskusyjnego podporządkowania się tradycji. Naruszenie przyjętych kanonów karane jest śmiercią, a wykonawcami wyroku są zawsze najbliżsi krewni: ojciec lub starszy brat.
Nigdy już nie dowiemy się, czy 28-letnia Lajla Kajs rzeczywiście wykradała się wieczorami z domu ojca na spotkania z młodym sąsiadem, czy też była to tylko złośliwa plotka wędrująca po domostwach Bet Dżan. Młoda kobieta wnosi do małżeństwa swoje dziewictwo jako najcenniejsze wiano. Jeśli w noc poślubną okaże się, że straciła je wcześniej, jej dom, jej rodzice, jej rodzeństwo – wszyscy okryci będą hańbą. Ba, czasami wystarcza ukradkowy pocałunek lub zbyt wycięty dekolt, aby honor rodziny został splamiony na zawsze. Starszy brat Lajli, funkcjonariusz służby więziennej Kajs Kajs, nie zadał sobie trudu sprawdzania szczegółów.
Herbatka z pestycydami
Wieczorem, gdy rodzice i pozostałe rodzeństwo raczyli się kawą na werandzie obszernego domu, Kajs Kajs wezwał Lajlę do salonu, niby to na spokojną rozmowę. Potem chwycił ją za głowę, przemocą otworzył jej usta i zmusił do wypicia trucizny. Był to własnoręcznie przygotowany wywar z pestycydów, używanych do plenienia chwastów. Kupił je w przeddzień mordu w wiejskim sklepiku. Zeznając z ławy oskarżonych tłumaczył, że trucizna miała działać piorunująco. W rzeczywistości Lajla trzy dni konała na podłodze salonu, wijąc się z bólu i błagając o litość. Kajs Kajs nie przejął się jej cierpieniem.