Po raz pierwszy od runięcia muru wybory w naszych nowych demokracjach wygrali monarchiści, a konkretnie car bez tronu i korony – Symeon II. Bułgarów, którzy na niego masowo głosowali, uwiódł – jak się wydaje – magią nazwiska i prostą obietnicą, że w 800 dni będzie lepiej. Rządzący dotychczas, ci z lewa i prawa, nie dotrzymywali podobnych obietnic, więc elektorat postawił na nowego konia, na mit raczej niż na konkrety. Tych w krótkiej kampanii wyborczej car unikał jako człowiek lakoniczny i odrobinę tajemniczy. Lubił on powtarzać Bułgarom: „o wszystkim dowiecie się, gdy przyjdzie na to czas”, a oni przez szacunek dla monarchy nie dopytywali się o szczegóły. Ten czas, wolą wyborców, właśnie nadszedł.
Polityka
25.2001
(2303) z dnia 23.06.2001;
Komentarze;
s. 13