Minister finansów chce ciąć budżetowe wydatki o 7 mld zł. To jedyna droga, by uniknąć politycznie kłopotliwej, a technicznie trudno wykonalnej, nowelizacji tegorocznego budżetu i formalnego powiększenia deficytu.
Te brakujące siedem miliardów to oczywiście góra pieniędzy, skutek zbyt optymistycznych prognoz w sprawie tempa rozwoju gospodarczego kraju i wpływów z podatków, prognoz, które w połowie roku mają się nijak do lutowych założeń. Ciąć wydatki w środku kampanii wyborczej to gest niemal samobójczy.
Polityka
25.2001
(2303) z dnia 23.06.2001;
Komentarze;
s. 13