Tak jak cztery lata temu – to był nokaut. Tyle że w 1997 r. wynik wyborów był szokiem dla wszystkich. Oto szerzej nieznany uśmiechnięty mułła, wyciszony intelektualista, pozbawiony jakiegokolwiek zorganizowanego wsparcia pokonuje w wielkim stylu przedstawiciela establishmentu, konserwatywnego przewodniczącego parlamentu, Ali Akbara Nateka Nuriego. Cztery lata później Chatami do ostatniej chwili wahał się, czy ponownie startować w wyborach.
Bo cóż wynikło z jego czteroletniej kadencji? Aparat przemocy, sądownictwo, radio i telewizja nadal są kontrolowane przez konserwatywnych ajatollahów pod kierownictwem Najwyższego Przywódcy, ajatollaha Aliego Chamenei. Państwowa telewizja podała wyniki wyborów na sam koniec serwisu informacyjnego. Podstawa ustroju republiki islamskiej – velajat-e-faqih zakłada, że to Najwyższy Przywódca sankcjonuje wszystkie istotne decyzje prezydenta, rządu i parlamentu. Na argumenty, że reformy popiera większość Irańczyków, konserwatywni duchowni odpowiadają, że jedyna prawdziwa władza pochodzi od Boga, a oni są jego jedynymi wyrazicielami. Ktoś kto zechce dyskutować z taką wykładnią, łatwo może się narazić na zarzut herezji.
Od wyborów 1997 r. zwolennicy Chatamiego jeszcze dwukrotnie roznosili konserwatystów na strzępy: w wyborach lokalnych i w zeszłym roku w wyborach do parlamentu. I co? I prawie nic. Prawie nic, bo do pewnych zmian doszło. Pierwszym objawem było poluzowanie obyczajowości, co miało ogromne znaczenie zwłaszcza dla kobiet i młodzieży. Drugim – galopująca wolność słowa. Czyli więcej głasnosti niż pierestrojki. Ale po początkowym zaskoczeniu konserwatyści przystąpili do kontrataku. Posłuszne im sądy zamykały kolejne tytuły, aresztowały dziesiątki reformatorsko nastawionych intelektualistów, kilku z nich zamordowali nieznani sprawcy.