[dla koneserów]
Zasiadamy w lożach, na trybunce stojącej na scenie i w paru rzędach okalających teren gry pośrodku widowni. Z każdego miejsca widać spatynowane złocenia Teatru im. Słowackiego, do których drastycznie nie pasują kraty i zejście do piwnic obłożone poobtłukiwanymi kafelkami. Pałacowe wnętrze stało się szpitalem-więzieniem; sceneria Jagny Janickiej celnie odtwarza świat dramatu Petera Weissa – kontrast między hasłami powszechnej szczęśliwości a brutalną nędzą życia.
Polityka
25.2001
(2303) z dnia 23.06.2001;
Kultura;
s. 44