Archiwum Polityki

Rezygnacja misjonarza

[warto mieć w biblioteczce]

Paul Auster: Wiążąc koniec z końcem. Tłum. Krzysztof Obłucki. Noir sur Blanc. Warszawa 2001, s. 117

Paul Auster ma wielką (nawet jak na pisarza) skłonność do pisania o sobie samym. Dwa lata temu ukazał się w Polsce jego zbiór szkiców i opowiadań pt. „Czerwony notatnik”, który jest dziełem jak najbardziej autobiograficznym – to nie tylko prezentacja poglądów autora na życie i sztukę, ale także zbiór niezwykłych historii, które w ciągu lat przydarzyły się Austerowi. Wątki osobiste pojawiają się także w powieściach tego prozaika z Brooklynu: sławna „Trylogia Nowojorska” to w znacznej mierze historia pierwszego, nieudanego małżeństwa pisarza. Podobnie rzecz się ma z „Lewiatanem”, w którym elementy autobiograficzne przeplatają się z fikcją. Druga żona bohatera „Lewiatana” ma na imię Iris – wystarczy poprzestawiać literki, aby otrzymać imię Siri (Hustved, także pisarki), obecnej towarzyszki życia Austera. W książce „Wiążąc koniec z końcem” nie ma już symboliki i przenośni – Auster opisuje swoje życie od wczesnej młodości (i przeżyć związanych z rozwodem rodziców), poprzez lata, gdy mieszkał w Paryżu, imając się wszelkich zajęć, aż po ukazanie się pierwszej książki. Autor „Lewiatana” przekonuje nas, że nigdy nie zostałby pisarzem, gdyby wcześniej nie był „człowiekiem z krwi i kości”, co to nie pisze z głowy, tylko z przeżyć, jakie miał będąc kelnerem czy pracownikiem fizycznym na statku. Wydaje się, że Auster niczym Henry Miller czy Hemingway stara się tworzyć własną legendę, która zresztą bywa skutecznym wabikiem na czytelnika.

W książce mamy też barwny opis świata filmu, który pisarza zawsze fascynował (reżyserował „Lulu na moście”) – praca Austera nad scenariuszami do obrazów klasy „b” bardzo przypomina perypetie i rozterki głównego bohatera filmu „Barton Fink”.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Kultura; s. 56
Reklama