Artykuł Piotra Pytlakowskiego (POLITYKA 18) w części dotyczącej zajść w Krakowie wymaga kilku ważnych uzupełnień.
Byłem czołowym uczestnikiem tych wydarzeń, co opisałem w moich wspomnieniach z 30 I 1996 r. skierowanych do Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Krakowie. Później 3 V 1996 r. brałem też udział w okolicznościowej audycji TV Kraków „Żegnaj majowa jutrzenko”.
3 maja 1946 r. pochód był spokojny i nie było spontanicznych antypaństwowych okrzyków, tylko „Niech żyje Polska, PSL, niech żyje Wojsko Polskie, Milicja” oraz były śpiewy Rota, Hymn Państwowy, Witaj Majowa Jutrzenko... Młodzi gimnazjaliści i uczniowie byli z pochodu usuwani. W pochodzie brali również udział oficerowie, żołnierze, robotnicy i nawet milicjanci.
Nie było przepychanek, tylko pochód konwojowany był po bokach przez nieliczne patrole KBW i MO. Raz patrol konny próbował wjechać w pochód, ale się wycofał.
Dopiero w okolicy ul. Karmelickiej z boku wyjechały 2 pancerne transportery, dowodzone przez oficerów NKWD i oddano kilka salw w powietrze, co spowodowało załamanie się pochodu.
W godzinach popołudniowych miały miejsce akty brutalności i aresztowania w akademikach nawet żeńskich.
Najważniejszym wydarzeniem był miesięczny ogólnouczelniany strajk studencki i wiec w sali Filharmonii z udziałem premiera Osóbki-Morawskiego i komendanta UB mjr. Bieleckiego, którzy przeprosili za brutalność KBW i UB oraz za niedopuszczalny udział oficerów NKWD na transporterach. Wskutek tego aresztowani zostali zwolnieni za wyjątkiem kilku osób. Szkoda, że autor artykułu nie sięgnął do tych materiałów, bo historia szczególnie po półwieku wymaga prawdy i rzetelności.