Archiwum Polityki

PiS z zadyszką

Koalicja PiS z Samoobroną i LPR miała dać uspokojenie sytuacji. Na razie przynosi chaos. Pytanie o wcześniejsze wybory parlamentarne powraca z taką samą częstotliwością jak wówczas, gdy koalicji jeszcze nie było. I zasadne jest pytanie: czy 12 listopada czekają nas jedynie wybory samorządowe, czy też będą one tylko uwerturą do przyspieszonych parlamentarnych?

Zwykło się uważać, że eskalowanie żądań finansowych przez Andrzeja Leppera to wyłącznie gra przed wyborami samorządowymi, a więc nie ma się co nimi przejmować. Tak być nie musi. Lepper, nieustannie upokarzany (sprawa Mojzesowicza, blokada kandydatów na rządowe stanowiska), zdaje sobie sprawę, że na razie te swoje 10 proc. wyborców ma, ale za rok może ich już nie mieć. Co mógł w tej koalicji osiągnąć, już osiągnął. PiS wydaje się przeżywać apogeum swych możliwości. Jarosław Kaczyński dostał to, co chciał, czyli większość narzędzi potrzebnych do likwidacji III RP (pełne opanowanie resortów siłowych i służb specjalnych, CBA). Teraz ma już tylko kłopoty. Ustawa lustracyjna utknęła w martwym punkcie i ostateczne głosowanie nad nią odkładane jest z tygodnia na tydzień. Śledcza komisja bankowa przeżywa okres bezprzykładnej kompromitacji i zamiast rozbijać „układ” powoduje frustracje nawet wewnątrz PiS. Wydaje się, że bez zmiany przewodniczącego kompromitacja będzie jeszcze większa. Skomplikowane stosunki wewnątrzkoalicyjne polegające na absolutnej dominacji jednej partii powodują, że rozstrzygnięć w ważnych i prestiżowych dla PiS sprawach (przykładem włączenie do sejmowego śledztwa SKOK) nie można być pewnym. Co więcej, koalicyjny bunt zatacza coraz szersze kręgi i dotyka polityki zagranicznej. Wniosek Samoobrony o debatę sejmową na temat naszej obecności w Afganistanie i wycofanie wojsk z Iraku jest zdarzeniem bezprecedensowym, gdy zgłasza go partia współrządząca.

Polityka 38.2006 (2572) z dnia 23.09.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama