Nawet jeśli Konstytucja RP nie dawałaby rządowi prawa do inicjatywy ustawodawczej, to premier Jarosław Kaczyński, podobnie jak i jego poprzednik, mógłby się bez tego prawa obejść. Do złożenia projektu ustawy w Sejmie wystarczy 15 poselskich podpisów, a w fotelach premiera, ministrów i sekretarzy stanu zasiada już 23 posłów i 2 senatorów. „Rządowy klub poselski”ma wystarczającą liczbę członków, by wnosić do Sejmu własne projekty ustaw. Trudno jednak mówić o klasycznym trójpodziale władzy, kiedy aż tylu polityków zasiada we władzach ustawodawczych i wykonawczych. Powinien to wiedzieć dr Jarosław Kaczyński, prawnik konstytucjonalista.
Polityka
38.2006
(2572) z dnia 23.09.2006;
Ludzie i wydarzenia;
s. 16