Archiwum Polityki

Krótszy tydzień

W ostatnich miesiącach posłowie postanowili być dla nas hojni. Pod koniec ubiegłego roku ofiarowali nam pięciodniowy tydzień pracy. Teraz ogromną przewagą głosów (obowiązywała dyscyplina w klubach AWS i SLD) zdecydowali, że począwszy od 2003 r. tydzień pracy ma zostać skrócony do 40 godzin, a już w roku przyszłym do 41 godzin. W kąt poszły argumenty, że zwiększy to koszty funkcjonowania przedsiębiorstw, a ewentualnemu skracaniu czasu pracy powinno towarzyszyć porozumienie związków zawodowych i organizacji pracodawców w sprawie ograniczenia tempa przyrostu płac. Pracownicze przywileje, mimo ewidentnego przecież zapóźnienia naszej gospodarki, okazały się jednak ważniejsze. Zamiast próbować stworzyć radykalny i spójny program walki z bezrobociem, oparty na obniżce podatków i liberalizacji wielu restrykcyjnych zapisów kodeksu pracy, rząd i parlamentarzyści ofiarowali nam, niczym Zagłoba z „Potopu”, Niderlandy: krótszy tydzień pracy w kraju, w którym coraz trudniej o godziwe zajęcie.

Paweł Tarnowski

Polityka 10.2001 (2288) z dnia 10.03.2001; Komentarze; s. 13
Reklama