Gospodarstwa pomocnicze to twór nieznany gospodarce rynkowej. U nas są ich setki. Obrosły nimi ministerstwa, Kancelaria Premiera oraz Prezydenta. Są im potrzebne nie tylko do sprawnego funkcjonowania urzędu. Dzięki nim władza dorabia na boku i wydaje znacznie więcej, niż się podatnikom wydaje.
Gospodarstwa pomocniczego nie znajdziemy w kodeksie spółek prawa handlowego, nie jest też przedsiębiorstwem państwowym ani zakładem budżetowym. To gospodarczy cudak, przybudówka do urzędu centralnego, który powołuje go do życia. Ale cieszy się sporą samodzielnością prawną i finansową. Tych cudaków namnożyło się już około tysiąca, a ich roczne przychody sięgną w tym roku 1,4 mld zł. Tworzą więc wielkie imperium gospodarcze, które jednak raczej psuje rynek (cieszy się bowiem przywilejami, których nie mają konkurenci), niż w nim uczestniczy.
Polityka
10.2001
(2288) z dnia 10.03.2001;
Gospodarka;
s. 55