Archiwum Polityki

Masz, to płać

Wspólnoty mieszkaniowe rzadko radzą sobie z obowiązkami zbiorowego kamienicznika. Ustawodawca dorzuca im jednak nowe ciężary. Jedyną dobrą ostatnio wiadomością jest wznowienie prac nad ustawą, dzięki której pożyczki na remonty domów będą tańsze i bardziej dostępne. Ale nawet jej uchwalenie wszystkich problemów nie załatwi.

Gminy sprzedały sporo swoich mieszkań (ponad pół miliona), ale zrobiły to byle jak. W wielu wspólnotach suma udziałów w nieruchomości jest większa niż 1, bo obliczano je z grubsza, nie opierając się na dokumentacji budynku (której często nie ma). Nagminne było także sprzedawanie mieszkań tylko z cząstką terenu pod budynkiem. Wiadomo wprawdzie, że działka budowlana musi być większa (szczegółowe wymagania określa rozporządzenie ministra budownictwa z 14 grudnia 1994 r.), ale gminy oszczędzały na podziałach geodezyjnych, a kupujący był zadowolony, bo mniej płacił.

Mądrzy po szkodzie

Nowelizacja ustawy o własności lokali, obowiązująca od 19 maja ubiegłego roku, przewiduje uregulowanie tej sprawy: właściciele mają prawo wystąpić do gminy lub Skarbu Państwa z roszczeniem o sprzedanie im tyle przyległego gruntu, żeby wymagania stawiane działce budowlanej zostały spełnione. Nie słychać jednak, żeby wspólnoty korzystały z tej szansy. Do rzecznika praw obywatelskich wpłynęło natomiast pismo posłanki Heleny Góralskiej (UW), która stwierdza: „Gmina sprzedaje lokale obarczone wadą prawną, a obowiązek naprawy został przerzucony na właścicieli lokali. Ludzie kupowali lokale w dobrej wierze i nagle dowiadują się, że muszą dokupić albo wydzierżawić dodatkowy grunt. Zwracam się do pana o zajęcie się tą sprawą, gdyż dotyczy ona nie tylko mojej wspólnoty mieszkaniowej”. Można tylko żałować, że zarzuty te nie zostały zgłoszone podczas debaty sejmowej nad projektem nowelizacji, ale posłowie często są zaskoczeni tym, co sami uchwalili. Właściciele raczej nie będą dokupywali gruntu, z którego mieliby wątpliwy pożytek; tyle że do budynku przypisana byłaby np. część podwórka, z którego i tak korzystają.

Z kolei wspólnotom, w których błędnie obliczono udziały (a w rezultacie ich suma nie jest równa 1), ustawodawca dał swego rodzaju rekompensatę: możliwość głosowania według zasady jeden właściciel – jeden głos.

Polityka 10.2001 (2288) z dnia 10.03.2001; Gospodarka; s. 62
Reklama