Archiwum Polityki

Spowiedź feministki

Kilka lat temu Małgorzata Domagalik zajęła miejsce pierwszej feministki odrodzonej Polski. Wspierając się autorytetem zagranicznych feministek ostro walczyła piórem o pozycję polskich kobiet. I oto na ekranie telewizora Domagalik po wielekroć zaparła się treści własnych felietonów. Wystawiła także do wiatru swoich czytelników. W rozmowie na tematy duchowe w programie „Czarno-biały”, prowadzonym w telewizji Puls przez dominikanina ojca Mirosława Pilśniaka, Małgorzata Domagalik wyspowiadała się z grzechu feminizmu. Ba, zaprzeczała jakoby miała w ogóle coś wspólnego z tym ruchem. Jej zainteresowanie nim zrodziło się z nudów podczas dłuższego pobytu za granicą. Twierdziła, że na jej widok każda feministka czyni znak krzyża. Aby udowodnić, że sama w żadnym wypadku nią nie jest, Domagalik użyła argumentu, że nie posiada wąsów oraz zaznaczyła, że ciągle jest jeszcze dość atrakcyjna. Feministki, oskarżycielsko twierdziła Domagalik, wybierają partnerów pod kątem tego, co mogą im mężczyźni zaoferować. Jasno z tego wynikało, że bohaterka wieczoru postępuje odwrotnie. W tej sytuacji nawet niewzruszony ojciec Pilśniak wydawał się dość skonfundowany, ale – jak na spowiednika przystało – spokojnie zniósł wyznania znanej dziennikarki.

Polityka 22.2001 (2300) z dnia 02.06.2001; Kultura; s. 36
Reklama