W styczniu 2001 r. jednego dnia w odstępie kilku godzin odwołano prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi Marka Kubiaka oraz marszałka sejmiku województwa łódzkiego Waldemara Matusewicza z SLD. Powodem odwołania tego pierwszego było, delikatnie mówiąc, nieostrożne gospodarowanie środkami Funduszu. Matusewicz musiał odejść z wręcz przeciwnych powodów: odważył się skrytykować poczynania prezesa Kubiaka, uważanego powszechnie za człowieka Andrzeja Pęczaka, szefa SLD w województwie łódzkim.
Kupmy Częstochowę
Źródłem konfliktu był dokonany przez WFOŚiGW na początku ubiegłego roku zakup 228 tys. akcji Banku Częstochowa (POLITYKA 51/2000). Papiery kupiono po 33,60 zł, podczas gdy ich ówczesna cena giełdowa wynosiła 25 zł. Fundusz przepłacił więc blisko 2 mln zł. Sprzedającymi akcje były dwie prywatne osoby: Iwona Denis, właścicielka salonu samochodowego w Częstochowie, i Krzysztof Baszniak, związany z PSL były wiceminister pracy w rządzie Waldemara Pawlaka. Ten słynący ze skandali minister został odwołany ze stanowiska, gdy prokuratura postawiła mu zarzut wyłudzenia kredytów bankowych. Według prezesa Kubiaka, transakcja miała przekonać akcjonariuszy Banku Częstochowa, że WFOŚiGW w Łodzi chce zostać jego inwestorem strategicznym i warto mu sprzedać 1,5 mln akcji nowej emisji, tym razem już po niższej niż giełdowa cenie. Posiadane akcje dawały Funduszowi 9,9 proc. głosów na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy. Na zakup większej ich ilości musiałaby wyrazić zgodę Komisja Nadzoru Bankowego. Zgody jednak nie było. Kiedy sprawa wyszła na jaw, w obronie władz Funduszu wystąpił poseł Andrzej Pęczak: – Przejęcie pakietu kontrolnego skutkowałoby przeniesieniem do Łodzi centrali banku i podniosłoby atrakcyjność miasta w rankingach inwestycyjnych – przekonywał.