Z zainteresowaniem przeczytałem tekst Małgorzaty Daniec o zintegrowanym systemie ratownictwa (POLITYKA 2). Sądzę, że jestem jedną z pierwszych ofiar braku takiego systemu. Na początku czerwca ub. roku miałem groźny wypadek samochodowy na międzynarodowej trasie nr 2 Poznań–Świecko. Z dużą prędkością uderzyłem Fiatem Punto w wymuszającego pierwszeństwo przejazdu Lanosa. Kierowca Lanosa stracił przytomność, a ja cudem ocalałem, choć byłem w szoku. Pewien mężczyzna zadzwonił z telefonu komórkowego na nr 112, ale próżno było czekać pomocy.
Polityka
9.2001
(2287) z dnia 03.03.2001;
Listy;
s. 54