Archiwum Polityki

„A może jeszcze...”

Pan Ludwik Stomma stwierdził w swym felietonie (POLITYKA 44/2000), że za czasów II RP obywatele polscy pochodzenia żydowskiego nie byli dyskryminowani przez ówczesne władze i pisze: „Trudno byłoby dziś dowodzić, że osoby takie jak np. Słonimski, Tuwim, Leśmian, Hemar, Hirszfeld, Handelsman, Krzywicka, Tatarkiewicz... doznawały jakichkolwiek restrykcji ze strony organów państwowych”. L. Stomma istotnie wymienia osoby wybitne i zasłużone dla kultury lub nauki polskiej. Niestety, memu śp. Ojcu Władysławowi Tatarkiewiczowi (gdyż to o niego zapewne chodzi) nie przysługuje prawo do miejsca w gronie tych tak zasłużonych Polaków pochodzenia żydowskiego, gdyż... jedyną domieszkę „krwi obcej” rodzina nasza zawdzięcza Morchonowiczom, polskim Tatarom.

Mój Ojciec jako popularny wykładowca i autor znanych podręczników był obiektem licznych (najczęściej fałszywych) plotek i – wręcz – legend. (...) Nie wiem, jaki jest początek (dość starej) legendy o frankistowskim pochodzeniu mych przodków, w ostatnich latach parokrotnie powtarzanej w druku. Być może, że do jej wskrzeszenia przyczyniła się kuriozalna książka o osobach żydowskiego pochodzenia w Polsce, a mianowicie Mateusza Miesesa „Z rodu żydowskiego: zasłużone rodziny polskie krwi niegdyś żydowskiej”, opracowała J. Egert (Warszawa 1991), która jest przeróbką wydanej w okresie międzywojennym książki tegoż autora: „Polacy – chrześcijanie pochodzenia żydowskiego” (t. 2, Warszawa 1938). Niestety, kwerendy na ten temat (mimo iż nawet pomagali mi w nich Polacy pochodzenia żydowskiego) nie dały żadnego wyniku...

Na temat listy pana L. Stommy zaczęły do mnie dochodzić liczne pytania. Dlatego – mimo znacznego opóźnienia – piszę ten list.

Polityka 9.2001 (2287) z dnia 03.03.2001; Listy; s. 54
Reklama