Archiwum Polityki

Ojciec detektywa

[nie zaszkodzi przeczytać]

Tom Hiney: Raymond Chandler. Biografia. Tłum. Zbigniew Gieniewski. Prószyński i S-ka. Warszawa 2000, s. 255

Dwukrotnie Raymond Chandler był blisko wielkich pieniędzy i dwukrotnie nimi wzgardził. W latach 20. jako świeżo upieczony księgowy trafił do koncernu naftowego, ale tam się rozpił i w efekcie wylądował na bruku. Drugi raz miał fart w 1943 r., kiedy upomniał się o niego przeżywający okres prosperity Hollywood; Chandler stał się legendą wśród tamtejszych scenarzystów. Opowiadania i powieści detektywistyczne z Philipem Marlowe w roli głównej awansowały go do grona mistrzów czarnego kryminału amerykańskiego.

Biografia Toma Hineya relacjonuje szczegółowo życiowe zakręty autora „Żegnaj laleczko”. Ukazuje bez osłonek skłonność Chandlera do alkoholu i to, jak się rozkleił po śmierci starszej od siebie o 18 lat żony Cissy. Ojciec Philipa Marlowe’a uległ całkowitej degrengoladzie akurat wtedy, gdy jego książki zdobyły wielkie uznanie, a w ojczyźnie Sherlocka Holmesa cieszyły się wręcz uwielbieniem.

Pisał zajmująco, dowcipnie (wielu czyta te powieści dla słynnych odzywek Marlowe’a), ale kluczem do sukcesu oprócz porządnego warsztatu była chyba mieszanina autoironii ze swoistym arystokratyzmem głównego bohatera. Marlowe nie ma złudzeń co do świata i ludzi, jak nie miał ich Chandler, ale uważa, że nie należy siedzieć z założonymi rękami. „Gdybym nie był twardy, byłbym już martwy – mówi Marlowe. – Ale gdybym nie był zdolny do delikatności, nie zasługiwałbym na to, żeby żyć.”

Marek Oramus

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[czytadło]
[złamane pióro]

Polityka 26.2000 (2251) z dnia 24.06.2000; Kultura; s. 58
Reklama