Archiwum Polityki

Pielgrzym Travel

Pielgrzym wędrował kiedyś pieszo, z kosturem w dłoni. Nieraz boso. Nieraz na kolanach. Dziś do świętych miejsc i sanktuariów jedzie przeważnie autokarem klasy lux lub leci samolotem. Turystyka pielgrzymkowa okazała się świetnym interesem.

Kiedy koncesje biurom podróży wydawał jeszcze UKFiT, istniało blisko 50 biur, które zajmowały się tą formą turystyki. Faktycznie jest ich znacznie więcej, a sporo działa bez wymaganych zezwoleń. Izba Pielgrzymkowa zrzesza 20 podmiotów. Trwają przygotowania do powołania drugiej – Polskiej Izby Pielgrzymkowej w Częstochowie.

Zagraniczne pielgrzymki organizują bezpośrednio parafie, a także diecezjalne, zakonne i świeckie biura podróży, używające w swoich nazwach określeń: pielgrzymkowe lub katolickie. To z kolei nie podoba się ks. Janowi Drobowi, ekonomowi Konferencji Episkopatu Polski. Ekonom uważa, że słowo katolickie powinno być uznane za swoisty znak towarowy Kościoła rzymskokatolickiego i za jego używanie niekościelne instytucje powinny wnosić opłaty do kasy episkopatu. – Dziś z turystyki pielgrzymkowej episkopat nie ma ani złotówki, choć coś zapewne z tego mają same diecezje i zgromadzenia zakonne – przypuszcza ks. Drob.

Izba z asystą

Zdanie księdza ekonoma podziela Wiesław Gajewski, szef biura pielgrzymkowego Viator z Bydgoszczy, zarazem prezes Izby Pielgrzymkowej. – Izba powstała, by krzewić ideę chrześcijańskiego korporacjonizmu, bo my naszą pracę traktujemy jako misję świeckich w łonie Kościoła – zapewnia Gajewski. Aby misję spełniać jeszcze lepiej, Izba wystąpiła o asystenta kościelnego.

Sam Viator to turystyczno-pielgrzymkowy holding zaprzyjaźnionych biur z Krakowa, Poznania, Bydgoszczy i Rzymu. Ich szefowie i pracownicy w większości są absolwentami warszawskiej ATK, Papieskiego Wydziału Teologicznego w Poznaniu i Podyplomowego Studium Turystyki Pielgrzymkowej w Częstochowie. Mają przygotowanie teologiczne i ekonomiczne. Domagają się określenia wymagań pod adresem biur pielgrzymkowych, bo te ambitniejsze przegrywają z panem Kaziem, który całe biuro ma w jednej teczce i z proboszczem pod pachę robi byle jakie pielgrzymki.

Polityka 26.2000 (2251) z dnia 24.06.2000; Społeczeństwo; s. 89
Reklama