Życie każdego z nich to historia walki, wyczynu, o którym wtajemniczeni opowiadają sobie czasem w sposób godny bohaterów wojennych, ale najbliżsi mówią niechętnie. Być może dlatego, że tak często jest to historia najtrudniejszych prób i przewartościowań w ich życiu, które w dodatku nie zawsze kończą się sukcesem.
Ślad po jednej z nich pozostał w postaci starannych notatek w kalendarzyku. Ktoś nazwał je Pamiętnikiem Kuby.
•
24 lutego – 16.00 wyszłam ze szpitala. Po wyjściu u maluszka wystąpiły drgawki. Powtórzyły się nocą.
25 lutego – 17.00 przeniesiony na Patologię Niemowląt. Wystąpiły drgawki. Spada temperatura. Podobno jest prześliczny – leży w czapeczce.
28 lutego – Zapalenie płucek.
1 marca – Szwy bolą mniej. Dziś do Niego jadę. Jest strasznie malusieńki i chudziutki.
2 marca – Szczęście! Zamknął się obwód tętniczy, żółtaczka spadła i nie musi mieć lampy. Dziś będzie USG główki. Jutro odbierzemy metrykę Olka, a może Kubusia?
3 marca – Stan bez zmian. Wylew do główki był III st. w IV-stopniowej skali. Odebraliśmy metrykę: Jakub. Tomek pojedzie do niego wieczorem. Kocham ich obu.
•
– Jesteśmy pierwszym oddziałem, na którym oprócz sześciu osób zespołu lekarskiego i rehabilitantów jest psycholog – mówi doktor Ewa Helwich, kierowniczka Kliniki Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka Instytutu Matki i Dziecka. – Musimy się liczyć z tym, że nie zdołamy takiego maleńkiego dziecka uratować, a wtedy zostaje matka z poczuciem ogromnej straty i właściwie nieprzeżytego macierzyństwa. Matki... mhm.