Archiwum Polityki

Clinton tu, Wałęsa tam

Na zaproszenie dziennika „Puls Biznesu” wpadł do Warszawy eksprezydent USA Bill Clinton. Było miło, jeśli nie liczyć chamskiego wybryku jakiegoś młodocianego jajcarza. Clinton wygłosił wykład dokładnie taki, jakiego można było oczekiwać od byłego prezydenta; pochwalił dokonania Polski, z troską mówił o problemach współczesnego świata, wezwał do globalnej solidarności. Zainkasował podobno 150 tys. dolarów, bo tyle kosztuje wynajęcie byłego prezydenta. W tym samym czasie nasz były prezydent Lech Wałęsa przyznał, że i on wynajmuje się za pieniądze (stawka 10 tys. dolarów dziennie) głównie na rynku amerykańskim, gdzie wciąż jest popyt na „legendarnego przywódcę walki z komunizmem”. Wałęsa, jak Clinton, też opowiada o globalizacji. No i dobrze: byli prezydenci mają prawo do komercjalizacji swej popularności. Przy okazji wyszło jednak na jaw, że faktycznie zamarła aktywność Instytutu Lecha Wałęsy, w przeszłości wspierana przez eksprezydenta z prywatnej kasy. I to jest sprawa przykra.

Bill Clinton, podobnie jak wszyscy byli prezydenci USA, po zakończeniu służby państwowej otrzymuje publiczne środki na utrzymanie biblioteki swego imienia, gdzie gromadzone są dokumenty z okresu jego prezydentury, prowadzone są historyczne badania, gdzie sam Clinton może przyjmować swoich gości. Bez trudu można by sobie wyobrazić podobne zadania dla Instytutu Lecha Wałęsy (archiwalia z okresu pierwszej Solidarności i jego prezydentury, spotkania z laureatami pokojowych Nagród Nobla, podtrzymywania kontaktów z byłymi, a wciąż wpływowymi politykami itd.). Czy Rzeczpospolitej faktycznie nie stać na wsparcie takiej instytucji? Także obecny prezydent (i następni) po zakończeniu kadencji (i bez względu na dalsze plany polityczne) powinien mieć taką możliwość. Prezydent, zwłaszcza wybrany w wyborach powszechnych, staje się automatycznie częścią historii kraju, a jego osobiste kontakty, wpływy i pozycja są dobrem narodowym, którego nie warto pochopnie trwonić.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; Komentarze; s. 13
Reklama