Najnowszy hit to Lech Wałęsa w spa, zanurzający się w wannie pełnej piany.
Według zapisów z 1921 r. urząd prezydenta miał skromne kompetencje. Nie brał udziału w rządzeniu krajem, tylko czuwał nad przestrzeganiem konstytucji i jako arbiter dbał o nadrzędny interes państwa. Jak to się zmieniało przez sto lat?
O ile można zrozumieć zwalanie winy na „naszych poprzedników”, bo to standard ogólnoświatowy, o tyle trudne do zaakceptowania jest stosowanie argumentów jakby żywcem przejętych z czasów PRL, i to tych najbardziej zamordystycznych. Jak do tego doszło?
Wygląda na to, że obecnie rozpoczął się nowy etap historiografii PiS. A troska o słupki kosztem tworzenia wyimaginowanych wrogów to zwyczajna głupota polityczna, na dodatek demoralizująca społeczeństwo.
Przekłamanie, że niepodległa III RP zaczęła się od rządu Olszewskiego, przypomina rozmaite manipulacje faktami, np. przekonywanie przez niektórych historyków radzieckich i rosyjskich, że II wojna światowa wybuchła 22 czerwca 1941 r. Propaganda PiS ma fajnych prekursorów.
Bez tych wydarzeń na Śląsku stan wojenny byłby udany. Kraj żył w strachu i pożądanym dla władz wojskowych spokoju. Tylko tutaj wrzało.
Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem o prezydentach III RP: jakie popełnili błędy, gafy, a co udało im się zrobić dobrego.
Okazało się, że partyjne rękawy już nie chowały żadnych asów. Najwyraźniej powiedziano wszystko, co było do powiedzenia, i na ostatniej prostej partie zabiegają już tylko o mobilizację swoich elektoratów.
Odpowiedzialna historiografia nigdy nie sprowadza się do jednego wybranego dnia, ale musi uwzględniać to, co było wcześniej, i to, co zdarzyło się później.
Książka Darii i Tomasza Nałęczów „Czas przełomu 1989-1990” opisuje budowę demokratycznego państwa prawa. Możemy prześledzić, jak tworzono od podstaw system parlamentarny i samorząd na poziomie lokalnym, wprowadzano gwarancje praw obywatelskich, apolityczności policji i niezawisłości sędziów.