Społeczeństwo

Losy Wałęsów

Losy Wałęsów. Bliscy stanęli razem nad trumną. Pęknięć na obrazie pojawia się więcej

Lech Wałęsa z żoną Danutą i dziećmi: Bogdanem, maleńką Brygidą, Sławomirem, Przemysławem, Magdaleną, Anną, Marią Wiktorią i Jarosławem w mieszkaniu na gdańskiej Zaspie, 1985 r. Lech Wałęsa z żoną Danutą i dziećmi: Bogdanem, maleńką Brygidą, Sławomirem, Przemysławem, Magdaleną, Anną, Marią Wiktorią i Jarosławem w mieszkaniu na gdańskiej Zaspie, 1985 r. Wojciech Łaski / East News
Sławomir Wałęsa, drugi z synów Lecha, został pochowany w Gdańsku, obok brata Przemysława. Bliscy stanęli razem nad trumną. W zwykłym życiu ta symboliczna dla historii Polski rodzina już nie spotyka się w komplecie.

Sławomir Wałęsa zmarł w samotności w Toruniu, w swojej zaniedbanej kawalerce w bloku nazywanym Czeczenią, do którego trafiali ludzie z problemami – niepłacący czynszu, nadużywający alkoholu. Sąsiedzi zgłosili policji, że nie widzieli go od dłuższego czasu. Ciało znaleziono w znacznym stanie rozkładu.

Wcześniej rodzeństwo próbowało mu pomóc. Siostra Magdalena złożyła do sądu wniosek o przymusowe leczenie odwykowe, ale Sławomir uciekł ze szpitala. Opowiadał potem, że w Polsce nikt nikogo do detoksu zmusić nie może. Ale dodawał też, jakby w tonie usprawiedliwienia, że z jego nazwiskiem nie da się tu żyć. Bo opluwają, wyzywają, bo rozmowy o pracę są ucinane, gdy tylko zestawia się nazwisko z miejscem urodzenia. „Gdańsk? Wałęsa? Dziękujemy…”. Sławomir był informatykiem, z takim zawodem zwykle nie narzeka się na brak środków do życia. A jednak.

Śmierć brata Magdalena skomentowała na Facebooku jednym zdaniem, które wstawiła jako swoje zdjęcie profilowe: „Alkohol to trucizna”. Pozostałe rodzeństwo nie odniosło się publicznie do odejścia brata. Odezwał się Lech, dodając pod czyimś postem, że śmierć Sławka to jego własny ojcowski rachunek do zapłacenia za całkowite oddanie się walce o wolność Polski kosztem dzieci. Oraz że tak naprawdę dramatowi jego synów winni są ci, którzy przez lata opluwali bezkarnie ich nazwisko. Synowie po prostu „nie wytrzymywali tak nikczemnych, wrednych, bezpodstawnych ataków, załamując się łapali za kieliszek”. Że tak oto szatan dobrał się do kolejnego dziecka, ale nie może dobrać się do niego samego.

W wywiadzie z Beatą Lubecką dodał też, że dwóch z jego synów okazało się słabymi ludźmi. Wedle relacji rodziny Lech nie dawał bliskim prawa do słabości. Nawet publicznie okazaną rozpacz po śmierci pierwszego z synów, Przemka, były prezydent uznałby za słabość.

Polityka 20.2025 (3514) z dnia 13.05.2025; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Losy Wałęsów"
Reklama