Archiwum Polityki

Trybunał ludu

Kilkanaście dni temu Sejm umorzył postępowanie wobec czterech byłych wysokich urzędników, których usiłowano postawić przed Trybunałem Stanu. Chodziło o premiera Włodzimierza Cimoszewicza, wicepremiera Marka Belkę, ministra zdrowia Wojciecha Maksymowicza, przewodniczącego KRRiTV Bolesława Sulika. Abstrahując od zasadności zarzutów, ta wstępna sejmowa procedura trwała latami i po raz kolejny zakończyła się niczym. Po co więc w ogóle Trybunał Stanu istnieje? Może w przyszłych konstytucyjnych korektach należałoby nań spuścić zasłonę milczenia, przenieść tę fasadową instytucję do historii?

Ministrowie w Polsce są praktycznie bezkarni. Posądzenie o niefrasobliwość, niekompetencję, kumoterstwo, a nawet działanie przestępcze z rzadka pociąga za sobą jakąś odpowiedzialność czy choćby bezstronny osąd. Zawodzi zarówno konstytucyjny system kontroli władzy, jak i kontrola obywatelska oparta na zasadach przyzwoitości.

Ludzie, którzy podejmują decyzje finansowe liczone w miliardach, którzy dysponują państwowym majątkiem, rozstrzygają przetargi, udzielają koncesji – rzadko tłumaczą się ze swych nieraz bardzo wątpliwych poczynań. Mimo konkretnych bardzo poważnych zarzutów, formułowanych przez organy kontroli państwowej, prasę, a nawet przez posłów z trybuny sejmowej, opinia publiczna próżno czeka kompetentnej odpowiedzi, jaką naprawdę rolę odegrali rozmaici „bohaterowie” ostatnich lat.

Najwyżsi dostojnicy państwa „za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swego urzędowania” ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu (art. 198 konstytucji). Nikt, poza byłym prezesem od ceł, nie został nigdy dotąd osądzony przez ten Trybunał. Sprawy doń kierowane lądują w miękkiej wacie wstępnych procedur politycznych. Procedury skonstruowano tak, że partyjni przeciwnicy sprawy nigdy jej nie dadzą dojść do stadium orzeczenia.

Wokanda, czyli lista spraw przeważnie nieistniejących

• Wojciech Maksymowicz, minister zdrowia odpowiedzialny za nieudolne wdrażanie reformy, co miało się odbić na zdrowiu pacjentów. Wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności konstytucyjnej trafił 23 września 1999 r. do komisji sejmowej. Odbyła ona wiele posiedzeń w tej sprawie. Rozpatrzyła ekspertyzy. Maksymowicz złożył wyjaśnienia.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; Kraj; s. 26
Reklama