Archiwum Polityki

Kto nakarmi kaczki

Karmcie kaczki, bo idzie dla nich trudny czas – wezwał premier Jarosław Kaczyński. Ale Platforma Obywatelska odpowiada: nie ma przebacz! I nie czekając, czy premier zbierze zapasy na zimę (231 posłów), wzywa do demonstracji oraz rozwiązania tego Sejmu.

Koalicję PiS z Samoobroną i LPR uznawano bądź za polityczny majstersztyk Kaczyńskiego, bądź za jego porażkę. Była w tamtym momencie koniecznością, ale też aktem odwagi prezesa PiS, który postanowił antysystemowych radykałów wprowadzić w obręb władzy i nawet znalazł dla tego aliansu ideowe uzasadnienie: radykałowie formułowali podobne co PiS oceny polskiej sytuacji, tylko wyrażali je językiem mniej lub nieparlamentarnym. W tej koalicji trzech partii liczyły się jednak wyłącznie PiS i Samoobrona (LPR już została przez PiS praktycznie połknięta), a ponieważ rywalizowały o tych samych wyborców, musiały się zderzyć czołowo. Nastąpiło to szybciej niż oczekiwano. W ostatnich tygodniach trwał nawet taki niejawny wyścig: kto tę koalicję zerwie pierwszy i kogo uda się obciążyć odpowiedzialnością za zerwanie.

Andrzej Lepper był niewątpliwie zaskoczony faktem, że premier wystąpił o odwołanie go z funkcji wicepremiera. Ale sytuacja, w której został z rządu wyrzucony, jest dla niego korzystna; w oczach swych wyborców zyskuje laur męczennika i jedynego obrońcy postulatów socjalnych. Można nawet powiedzieć, że o takie wyrzucenie się prosił. Licząc, że jeszcze tydzień, dwa przetrwa, potrząsając koalicją i utrudniając PiS prowadzenie kampanii wyborczej. Co to bowiem za kampania, gdy najpierw w telewizji pojawiają się sielskie spoty reklamowe o budowie i oczyszczaniu polskiego domu, a zaraz potem, już w normalnych serwisach informacyjnych, zjawia się wicepremier Lepper i mówi, że nie może poprzeć budżetu, bo nie ma w nim pieniędzy dla emerytów i rencistów (zmianę zasad waloryzacji PiS obiecywało od dawna), na rolnictwo, na służbę zdrowia, a zamiast taniego państwa rośnie zastęp ministrów od spraw żadnych.

Lepper w koalicji z PiS zyskał już wszystko, co mógł zyskać,

czyli uznanie za polityka godnego wysokich funkcji państwowych, na dodatek skutecznego także w Brukseli (socjolodzy od pewnego czasu zwracali uwagę, że elektorat wiejski, dzięki któremu PiS uzyskało dobry wynik wyborczy, przepływa w stronę Samoobrony).

Polityka 39.2006 (2573) z dnia 30.09.2006; Temat tygodnia; s. 24
Reklama