W największych stacjach telewizyjnych praca wre. Wszędzie ruszają wielkie widowiska. W rolach głównych gwiazdy – serialowi aktorzy, piosenkarze, sportowcy. Słowem, celebryci. Trwa ostra walka o widzów i budżety reklamowe, bo takie programy to maszynki do zarabiania pieniędzy. TVN kolejny raz postawiła na sprawdzony „Taniec z gwiazdami”, w TVP gwiazdy znów zatańczą na lodzie, zaś w Polsacie będą żonglowały i fikały koziołki w „Gwiezdnym cyrku”. W TV 4 szykuje się jeszcze większy cyrk: „Big Brother Vip”, wersja dla wykształciuchów. W domu Wielkiego Brata mają zostać zamknięte intelektualne gwiazdy. Będą bawić publiczność rozmowami pod prysznicem o sprawach wyższych.
Tylko z gwiazdami kłopot. Bo jedne już zajęte, inne jeszcze nie zakończyły występów u konkurencji, kolejne nie mają ochoty albo kondycji. Plotkarska prasa nakręca emocje śledząc, co dzieje się za kulisami. Na listach uczestników pojawiły się nazwiska, które nawet największym znawcom polskich seriali nic nie mówią. To gwiazdorska świeża krew. Każda stacja stosuje własne cenniki, które są zależne od rynkowej wartości poszczególnych celebrytów i osób aspirujących do tego tytułu. Jedni zatańczą albo podskoczą na batucie za spore pieniądze, inni być może będą musieli dołożyć do interesu. Ale opłaci się, bo tylko telewizja w ekspresowym tempie z zera może zrobić bohatera.
Markowy Marek
Proces rodzenia się i umierania gwiazd intryguje naukowców. Szukają wyjaśnienia społecznej fascynacji ludźmi popularnymi. Niektórzy widzą w tym rodzaj politeistycznego kultu religijnego, jaki stworzyła cywilizacja konsumpcyjna. „Hołdując celebrytom, składamy hołd sobie. Naszym kłopotom i naszym zmaganiom.